niedziela, 31 marca 2013

Wojciech Kuczok – Spiski. Przygody tatrzańskie [recenzja]


Dojrzewanie widziane przez pryzmat górskiej kanikuły. Urywki z życia trzyosobowej śląskiej rodziny, która spędza wakacje w Bukowinie. Poprzez kolejne odsłony coraz to innych, późniejszych odwiedzin w Tatrach doświadczamy zmian jakie zaszły w życiu nie tylko głównego bohatera, chłopaka, który na oczach czytelnika staje się mężczyzną, ale również monitorujemy zmianę stosunków między jego rodzicami.
Pierwsza opowieść jest ujmująca: 1982 rok, Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, wielkie czasy polskiej reprezentacji, Boniek, Szarmach, Majewski, Kupcewicz i... Łazuka, wyśpiewujący Entliczek, pentliczek, co zrobi Piechniczek. Młody bohater usiłuje zaszczepić w tubylcach miłość do futbolu, nie tylko w kwestii telewizyjnego kibicowania, ale także aktywnego uprawiania tej dyscypliny. W tym czasie jego ojciec próbuje przeżyć codzienne biesiadowanie z góralami, którzy za kołnierz nie wylewają. W ogóle na początku książki jawią się oni jako ludzie nieprzystępni, gardzący ceprami, pijusy i awanturnicy, często obarczeni furą dziecków, składający ręce do modlitwy przed wszelkimi czynnościami podejrzewanymi o grzeszność.
Choć pierwsze fragmenty pisane są z perspektywy smarkatego, pełnego niewiedzy o świecie (mnie bardzo wdzięczny wydał się fragment o białczańskiej mgle; bardzo trafny), to każda kolejna odsłona jest już inna, bogatsza, odsłaniająca nowe oblicza mieszkańców gór, ale też uzupełniana w świadomość życiową narratora. Z biegiem czasu autochtoni nabierają nowych barw, są pracowici (w sposób zupełnie instynktowny, bez zastanowienia, organicznie), uprzejmi, ale bez spoufalania się z letnikami, a przede wszystkim darzący starszych ogromnym szacunkiem. I tak z humorem i dystansem przemierzamy kolejne wakacyjne doświadczenia bohatera, poznajemy rdzennych mieszkańców, bierzemy udział w ich codzienności.
W bezpretensjonalny sposób opisuje autor świat przemian społecznych: komuna, jej upadek, problemy z asymilacją do nowych warunków (najbardziej jaskrawy przykład to ojciec malkontent), ale pokazuje także studium upadku miłości rodziców głównej postaci. Książkę traktuję trochę jak góralską gawędę, nie tylko ze względu na efektywnie wplecioną gwarę.
Udana próba twórcza Kuczoka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz