Daleko
mi do wielbicieli twórczości J. C. Oates, jednak sięgam po jej
książki z ciekawości, w końcu nazwisko to pojawia się w
różnorakich spekulacjach dotyczących przyznawania ważniejszych
literackich nagród.
Nadobna
dziewica nudziła mnie niemal do końca. Dopiero u sedna pojawiło
się zainteresowanie. Cała fabuła skupia się na mniej lub bardziej
wysublimowanej grze między dwójką bohaterów: nastolatką z nizin
społecznych a starzejącym się arystokratą, a wszystko to w
letniej scenerii amerykańskiego letniska dla bogaczy. To historia o
różnego rodzaju uczuciach, pragnieniach, chęci samostanowienia o
swoim losie.
Katya,
opiekuna do dzieci, zatrudniona u pretensjonalnych parweniuszy
(celne, skondensowane ujęcie istoty tej grupy społecznej) spotyka
na swej drodze intrygującego Marcusa Kiddlera, prominentnego
mieszkańca Bayhead Harbor, który zaprasza ją do swojej
posiadłości. Zaintrygowana nowym znajomym, jakże różnym od
znanych jej dotąd ludzi, z ciekawością ponawia wizyty u
ekscentrycznego mężczyzny. Z czasem Marcus odsłania przed
dziewczyną swój plan, misję jaką przewidział dla nastolatki.
Okazuje się, że Katya obudziła w nim tęsknotę za minionym sobą,
za utraconym czasem. Postanawia zawrzeć z nią niecodzienną
umowę...
I
tutaj właśnie zaczyna być ciekawie, atmosfera gęstnieje i nabiera
kolorów. Wcześniejsze perypetie bohaterów, a także wątki
poboczne, jak chociażby sprawa wykolejonej matki dziewczyny, wydały
mi się nie dość miałkie, na osłodę pozostała końcówka, ale
przecież nie mogę jej zdradzić.
Ciekawa jaka to umowa? Jestem zaintrygowana...
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń