To
nie jest zwykła książka. To swego rodzaju eksplozja żonglerki
słownej. Manewrowanie skojarzeniami, dopowiadanie nowych zakończeń
starym mądrościom, czy też ciągłe podmianki osoby narratora dają
wyraz tej niezwykłości. Historia przedstawiona w Szopce jest
banalna, pewnie można ją z łatwością potraktować jako wzorzec
dla tysięcy innych, podobnych. Patrzymy na zwyczajną krakowską
rodzinę, ich codzienne rytuały, przyzwyczajenia, relacje, znacznie
odbiegające od wzorca rozpowszechnionego w mediach. Nie ma tam
uśmiechów przy stole i poklepywania się po plecach. Jest za to
matka, istna Ksantypa, na każdy kroku czytelnik ma ochotę utopić
babę w łyżce wody – gniewna, pełna pretensji, znęcająca się
psychicznie nad uległym mężem, awanturnica, sekutnica,
choleryczka, plus wszelkie inne terminy bliskoznaczne powyższym
słowom. Jest też ojciec – z ciekawą wojenną przeszłością,
zamknięty, wycofany, bojaźliwy, poddający się kornie ciągłym
pretensjom żony.
Kolejna
osoba dramatu to Maciuś, syn matki z pierwszego związku, który na
zawsze pozostał Maciusiem, nawet w wieku sześćdziesięciu paru
lat. Kawał cwaniaka i miglanca, taka niewesoła postać, wiadomo –
geny matki. Jest też córka – Wandzia, cierpiąca lata całe na
lęk separacyjny, lęk o najbliższych. W swoich wyobrażeniach
czuła się zawsze winna wszystkiemu co złe w rodzinie, krucha,
zlękniona, poszukująca przyczyn zastanego stanu rzeczy.
Papużanka
odbiegając od stereotypu rodziny z trudnościami w realizowaniu
zadań pierwszych, daje nam jej zupełnie inny obraz. Bez
rękoczynów i używek, za to z nienawiścią matki, zrezygnowanym
ojcem, pewnym siebie cwaniakowatym synalkiem i uciekającą do
własnego wewnętrznego świata córką.
Wszystko
to nabiera koloru, między innymi dzięki dużej dawce dynamiki fabularnej i słownej oraz wspomnianej już wcześniej polifonii głosów, gdzie zaskakuje (ale
nie przeszkadza) mnogość zmieniających się narratorów. Dobra
książka, która wzbudza emocje, zaciekawia, ale też daje
przyjemność stylem, językiem, jego raptownością i prężnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz