Zdaje
się, że przez jakiś czas powieść ta, naznaczona była
określeniami w rodzaju: skandalizująca, prowokacyjna i wywoływała
spore zamieszanie pośród krytyków i czytelników. Po latach
(pierwsze oficjalne wydanie pochodziło z 1990 roku) emocje opadły,
po drodze zdarzyło się tyle obrazoburczych powieści, że spowiedź
prostytutki brzmi dziś dość wtórnie.
Irina
Władimirowna Tarakanowa to napływowa mieszkanka Moskwy, oczytana
(to jej własna opinia), nie mogąca zmyć z siebie stęchlizny
starej mieściny, która w stolicy prowadzi życie nierządnicy.
Z wyboru, nie z konieczności. Ma ona pewien pomysł na siebie:
postanawia zbawić świat (w obrębie Federacji), jako że
największym jej marzeniem i powołaniem jest życie w szczęściu,
chce więc rozszerzyć je na całą Mateczkę Rosję.
Cała
książka to jeden wielki monolog, naszpikowany historiami
poszczególnych miłosnych przygód, przeplatanych okazjonalnymi
zwidami i omamami (jak chociażby związek z Leonardem da Vinci).
Stylizowana na prostą modłę wypowiedź obfituje w galerie
kochanków, od ambasadorów po skrzypków.
Ważnym
elementem konstrukcji fabularnej są nawiązania do piękna, jako
drogi ku ulepszeniu, a nawet celu samego w sobie, ubrane tymczasem w
kostium ironiczny, czasem karykaturalny. Z naiwnością i pewną dozą
prostoduszności bohaterka beztrosko odsłania swoje życie,
zahaczając nawet o alkowę. Ciągłe, płynne zmienianie tematów,
męcząca stylizacja językowa, potoki słów zawieszonych między
tym co rzeczywiste, a tym co można nazwać ułudą, sprawiają pewną
trudność w odbiorze. Mogą też zniechęcić.
Interesuje mnie wątek romansu z Leonardem da Vinci. Interesujące...
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie ta książka, nie lubię takich potoków słów i monologów, do tego zwidy itp.
OdpowiedzUsuń