czwartek, 7 marca 2013

Kazimierz Orłoś – Dom pod Lutnią [recenzja]


Nie pamiętam już kiedy ostatnio zdarzyło mi się czytać książkę, która daje tak ulotne i rzadkie poczucie odprężenia, rozluźnienia. Nie jest to jednak wrażenie płytkie, puste, choć wspomniane wcześniej odczucia mogą kojarzyć się niesłusznie z lekką, niewymagającą lekturą. Dom pod Lutnią to książka: dająca spokój i rozluźnienie, ale też pozostająca w pamięci, nastrajająca do refleksji. Profesor Przemysław Czapliński nazwał powieść najlepszą, jaką popełnił Kazimierz Orłoś. W rzeczy samej jest to bardzo dobra książka, ponadto już sama profesorska rekomendacja powinna wystarczająco zachęcić do przeczytania powieści.
Dom... opowiada historię rodziny Bronowiczów, skupiając się na osobach seniora rodu, Józefa oraz jego wnuka Tomka.
Józef to dawny podpułkownik, ułan, który II wojnę światową spędził w niemieckim oflagu. Po powrocie z niewoli, nie mogąc przystosować się do nowej rzeczywistości, opuszcza Warszawę, przeprowadza się do Lipowa na Mazury, gdzie w spokoju wiedzie żywot rolnika. Jego córka Joanna, z obawy przed stalinowskimi represjami za swoją powstańczą przeszłość, postanawia odesłać na Mazury, do dziadka, swego jedynego syna, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Panowie poznają się, uczą wspólnie żyć, na kartach powieści obserwujemy rosnące między nimi przywiązanie.
Autor rzuca mocne światło na trudne pierwsze powojenne lata, kiedy to rozwijał się proces osiedleńczy, wciąż pokutowały niechęć i brak zaufania między nacjami (stereotypowo Mazurzy uważani byli za Niemców, komuniści to Żydzi, zaś każdy Ukrainiec miał przeszłość w UPA). Tworząca się na odzyskanych ziemiach nowa społeczność musiała przebyć długą drogę, by móc koegzystować w nowym porządku politycznym.
Kazimierz Orłoś spokojną, opanowaną, ale też pogodną narracją pokazuje nam ówczesne życie, które wbrew trudnym warunkom i gwałtownym czasom, próbuje iść zwyczajnym trybem. Dlatego obok obrazów ukrywających się powstańców czy wyjętych spod prawa, nieokrzesanych ubeków mamy też partyjki brydża w wysublimowanym gronie przedwojennej inteligencji. Śledzimy uczciwe, skromne i pracowite życie pośród stalinowskiej, okrutnej zawieruchy, gdzie nie wiadomo kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Bohaterowie próbują odbudować swój świat, nie przeczuwając co szykuje im los. Nowe przyjaźnie, miłość... Subtelne barwy opowieści doskonale poprowadzą czytelnika przez rozproszony świat powojennych Mazur. I ten relaks z książką w ręku! Doskonale spędzony czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz