W
przedmowie autorka zdradza, że inspiracją i punktem wyjścia dla
opowieści były losy i historie osnute wokół własnej rodziny, jej
odłamu noszącego nazwisko Laidlaw. Pochodzili oni z Ettrick, małej
szkockiej wioski, ukrytej pośród lasów. Gromadzone przez
Munro materiały genealogiczne, w którymś momencie zaczęły
przekształcać się w opowieść, która w książce rozwinęła się
do fikcji literackiej, aczkolwiek u podstawy mającej zawsze
prawdziwe wydarzenia. Scalone tu przeszłość i teraźniejszość
tworzyły pewną rzeczywistość, która sprawiała wrażenie zarazem
oswojonej i budzącej niepokój.
W
rzeczy samej, przenikamy historię ubogiej pasterskiej rodziny, która
powodowana względami materialnymi decyduje się na emigrację do
Ameryki Północnej. Dotrzymujemy im towarzystwa w ciągu
sześciotygodniowej morskiej podróży do Kanady, obserwując ich
wzajemne relacje, poznając poszczególnych członków rodziny.
Autorka sugestywnie, acz oszczędnie rysuje nam figury opowieści.
Dzięki wyjątkowo rozwiniętemu zmysłowi obserwacji każda
codzienna sytuacja, wygląda jak coś absorbującego, nowego, wartego
uwagi.
Munro,
znana powszechnie jako mistrzyni krótkiej formy, tutaj (w moim
mniemaniu) stworzyła jednak powieść. Ciągłość zapewniają
rodzinne wspomnienia, wątki autobiograficzne, powroty do
praprzodków. Bogatą galerię protoplastów urozmaicają chociażby
Will O'Phaup, utalentowany biegacz i przemytnik alkoholu; stary
James, snujący historie odnoszące się do mitycznych wierzeń;
Forrest, outsider, rozstający się z rodziną, realizujący śmiały,
acz wzgardzony przez bliskich pomysł budowy własnego domu; czy też
Dahlia, młoda dziewczyna, która uciekła z domu przed znęcającym
się nad nią ojcem.
Powiewem
świeżości i zręcznym urozmaiceniem są wtrącenia z dzienników
poszczególnych przodków, którzy relacjonują swoje życie w
Ameryce, zasiedlenie, zdradzając przy tym ostrożność, skromność,
taki trochę chłopski rozum.
Wielką
umiejętnością Munro jest ujmujące przedstawianie prostoty dnia
codziennego, która pod jej piórem nabiera znamion absorbujących,
wabiących wręcz. Bez wycieczek w przepastne rejony marzeń i
wyobrażeń – jesteśmy z bohaterami tu i teraz, w twardej
emigracyjnej rzeczywistości, która staje się taka... literacka,
dzięki talentowi autorki oczywiście.
Wciągająca
narracja w entourage'u rodzinnej sagi. Godna polecenia.
To chyba książka z dobrze rozwiniętym wątkiem obyczajowym. Od czasu do czasu lubię takie powieści.
OdpowiedzUsuń