Główna
myśl, jaka przychodzi do głowy po przeczytaniu Ciemnych sekretów
jest mianowicie taka, że na pierwszy plan fabuły wysuwają się
obyczajowe relacje międzyludzkie, z boku zaś pozostaje kryminalna
intryga. Brak tu fascynacji krwią i anatomiczną stroną zbrodni,
szczegółowych opisów gehenny, jaką przeszła ofiara zabójstwa.
Ważne są związki i zależności rodzinne, koleżeńskie,
sąsiedzkie. Wbrew pozorom takie spojrzenie na kryminalną literaturę
ani na moment nie powoduje zniechęcenia czy znudzenia u czytelnika.
Napięcie
stopniowane przez autorów przez całą książkę, zręcznie
prowadzi nas do dobrze poprowadzonego finału. Śledząc stosunki
między policjantami, odkrywając tajemnice ofiary, czytelnik wnika w
świat niby zwyczajny, a jednak pod oficjalną fasadą kipiący
emocjami i skrywanymi tajnikami.
Fabułę
książki zawiązuje telefon na policję. Dzwoni matka zaniepokojona
zniknięciem szesnastoletniego syna. Roger Erikkson spokojny, cichy
uczeń elitarnej szkoły, który pozornie wiedzie monotonne,
jednostajne życie, zostaje odnaleziony martwy, bestialsko
zamordowany. Śledztwo z lokalnych rąk przejmuje Krajowa Policja
Kryminalna. Wszelkie podejmowane przez nią tropy prowadzą wciąż
do wzmiankowanego liceum, którego uczniem był Roger. Jak wiele są
w stanie ukryć włodarze szkoły, by nie zepsuć znakomitej opinii
placówki?
W
śledztwie pomaga kryminalnym policyjny psycholog i profiler
Sebastian Bergman, który swą osobą zdecydowanie ubarwia całą
opowieść, wielokrotnie psując krew współpracownikom i narażając
się wszystkim mającym związek ze sprawą. Jak ja lubię takich
prowokujących, drażniących bohaterów! Nadają oni nowego kolorytu
szarej atmosferze śledztwa.
W ramach
podsumowania wystarczy jedno tylko zdanie. Wciągająca, intrygująca
książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz