Próżno
szukać na kartach powieści osoby Poirota czy panny Marple. Tutaj
pierwsze skrzypce w rozwiązywaniu intrygi gra młoda, przebojowa
lordowska córka, lady Eileen Brent, dalej określana mianem Bundle.
W
rezydencji Chimneys, należącej do ojca naszej bohaterki spędza
czas grupa przyjaciół. Jeden z nich, Gerald Wade, powszechnie znany
z bardzo późnego wstawania, staje się przedmiotem żartu. Wesoła
kompania postanawia kupić najgłośniejsze dostępne budziki,
umieścić je w sypialni śpiocha i czekać reakcji niczego
nieświadomej ofiary. Następnego dnia okazuje się, że Gerald nie
żyje, a ktoś zebrał budziki w jednym miejscu i ustawił je nad
kominkiem, choć wcześniej ulokowane były w różnych miejscach. Co
ciekawe, jeden z budzików zniknął... Co oznacza symbolika pozostałych na miejscu zbrodni siedmiu
zegarów? Czemu Wade zginął?
Sprawą
żywo interesuje się nasza Bundle, która ochoczo przystępuje do
wyjaśnienia zagadki. Mimo ogólnej bystrości i żywej wyobraźni nie
zdaje sobie ona sprawy na jakie niebezpieczeństwa się naraża,
podejmując zabawę w detektywa. Usilnie stara się włączyć w śledztwo prowadzone przez nadinspektora Battle'a ze Scotland Yardu.
Wysmakowane
zdania, umiejętne posługiwanie się suspensem, ciągła walka dobra
ze złem, arystokratyczny sznyt, to określenia, które według mnie
najlepiej odnoszą się do pisarstwa Christie i które tu znajdują potwierdzenie.
Czytając
Tajemnicę Siedmiu Zegarów na pewno nie grozi nam dyslokacja
żuchwy ( tego określenia, choć w innym kontekście użyła w
powieści urocza Bundle).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz