Historia
Greczynki Dymitry Papadopulos, która na fali naiwnego, młodzieńczego
uczucia do polskiego turysty Edwarda Rzeszczyńskiego porzuca swoje
dotychczasowe życie i rusza za nim do Gdańska. Nie znając języka,
ba – nawet nazwiska ukochanego, bezrefleksyjnie poddaje się
przygodzie, której ceną jest tak naprawdę życie bohaterki.
Książka reklamowana jako mroczny thriller rzeczywiście nosi jego
znamiona. Okraszone polskimi realiami.
Po całkiem
frapującej części pierwszej, tj. relacji Dymitry, dotyczącej jej
greckiego życia, polskich obowiązków, w końcu gehenny jaką jej
zgotowano, następują dwie kolejne narracje, jedna trudniejsza do
strawienia od drugiej. Każda część pisana jest innym stylem, w
końcu poszczególne fragmenty opowieści snują odrębni
bohaterowie. Nie wpływa to jednak korzystnie na konstrukcję i
charakter całości. Dla mnie pomysł nietrafiony – zgrzytają
między sobą poszczególne części, thriller traci na mocy i
ciekawości. Za dużo pomysłów jak na jedną książkę: thriller,
trochę pamiętnik, plus obraz konfliktów międzypokoleniowych,
greckie społeczne rozruchy, komediowe dialogi policjantów, lekko
nawiedzona, przeżywająca traumę po wojskowej misji stabilizacyjnej
Kociara, czy też sadystyczny psychopata.
Rozczarowanie
plus trudności w dobrnięciu do końca. To właśnie wyglądała
moja lektura Wieży sokoła, a przecież tak dobrze się
zapowiadała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz