Po
przeczytaniu serii książek o Myronie Bolitarze, raczej z
sentymentu, aniżeli wielkiej potrzeby przyszedł czas na zapoznanie
się z nowym bohaterem o tym samym nazwisku. Kto czytał przygody
byłego koszykarza ten wie, że w każdej powieści realizowany był
podobny schemat: sport, nonszalancki, pakujący się w kłopoty
Myron, gangsterzy, a do tego zawsze gotowi na ratunek Win Lockwood
III, Esperanza i ewentualnie Wielka Cindy.
W nowej
serii palmę pierwszeństwa dzierży Mickey, bratanek Myrona. Trafia
on do domu swego stryja po śmierci ojca. Zmiana środowiska, niechęć
z jaką darzone jest w okolicy nazwisko Bolitar, a także awersja do
stryja i strach o matkę, która leczy się w klinice odwykowej –
to właśnie trawi nastoletniego bohatera.
Mimo
licznych niewygodnych transformacji, w życiu Mickey'a pojawiają się
nowe przyjemne perspektywy. Zaprzyjaźnia się z rówieśnikami ze
szkoły: Emą i Łyżką. Zyskuje też sympatię najładniejszej
dziewczyny, Ashley. Ta jednak znika. Z pomocą nowych przyjaciół
rozpoczyna poszukiwania zaginionej. Na jaw wychodzą niepokojące,
tajemnicze fakty dotyczące Ashley. Kim tak naprawdę jest
dziewczyna, czemu zniknęła? Nie są to jedyne pytania dręczące
nastoletnią głowę. Z ust ekscentrycznej staruszki słyszy, że
jego ojciec wcale nie umarł. Zaniepokojony, ale też zaciekawiony tą
informacją zaczyna szukać prawdy o swojej rodzinie. Z tym wątkiem
łączą się najbardziej kuriozalne rozwiązania w książce. Nie
chcąc zdradzać zbyt wiele powiem tylko, że silnie powiązane z II
wojną światową i Holocaustem...
Schronienie
nie spełnia oczekiwań. Momentami ma się wrażenie, że autor
bardzo się męczył konstruując fabułę. Trąci rozwiązaniami na
siłę, brak jej lekkości. Być może to chwilowa zadyszka. Czas
pokaże co zgotuje swemu nowemu bohaterowi Harlan Coben. Miejmy
nadzieję na lepsze koncepcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz