Południe
Anglii. Miejscowość uzdrowiskowa St. Loo. Do kurortu przybywa
wielki Hercules Poirot w asyście swego oddanego przyjaciela
Hastingsa. Co ciekawe, niebagatelny detektyw zadeklarował przejście
na emeryturę i od tej pory ma zamiar jedynie wygodnie korzystać z
uciech życia. Mimo stanowczego oświadczenia, odwiesza swe
postanowienie wtedy, gdy staje w obliczu zbrodni... niepopełnionej.
Poznana
przypadkowo panna Nick Buckley, właścicielka starej posiadłości
na cyplu, zwanej Samotny Dom, zwierza się detektywowi, że
ostatnio kilka razy cudem uniknęła przypadkowej śmierci. Kiedy, o
mały włos, dziewczyna nie dokonuje żywota w obecności małego
Belga, ten rozpoczyna poszukiwania niedoszłego mordercy. Tradycyjne,
staroświeckie metody jakimi wciąż operuje niezawodny Poirot oraz
wsparcie nieocenionego Hastingsa powoli doprowadzają intrygę do
finału. Jak zwykle nieoczekiwanego. Dystyngowany, odrobinę
ekscentryczny, wplatający co chwilę francuskie zwroty do rozmowy
oraz krzywiący się na brytyjskie zwyczaje kulinarne (szczególnie
śniadaniowe) Poirot to główna atrakcja serii. Te jego podchody,
podstępy, gierki, udawanie, blagowanie, sztuczność, pompatyczność
i emfaza są niezrównane. Prawdziwy oryginał, błyszczy na
firmamencie kryminalnym swoją cudacznością, nie mniej niż
wypomadowanymi wąsami.
Ilekroć
przeczytam kolejną książkę Christie poświęconą działaniom
Herculesa, mam wrażenie, że było ich już tyle, że ta skończona
jest ostatnią. Nic bardziej mylnego, ile jeszcze przygód Poirota
przede mną? Bardzo ciesząca i obiecująca perspektywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz