niedziela, 20 stycznia 2013

Jacek Dukaj – Lód [recenzja]

Ta książka onieśmiela. Nie chodzi tu absolutnie o jej gargantuiczne rozmiary. Dech zapiera jej treść, język, a przede wszystkim wyobraźnia i zamysł twórcy. Niebywałe perypetie głównego bohatera, hojnie okraszone iluzorycznymi okolicznościami świata przedstawionego, sprowadzają czytelnika do roli urzeczonego obserwatora.
Autor bawi się konwencjami, gatunkami, wreszcie językiem, jego strukturą i formą. Używa dawnej polszczyzny, niekiedy też zaprzestanej ortografii, stosuje inwersje zdaniowe, stylizacje językowe, czasem iście paradne. Bardzo wiele tam metafor, puszczania oka do czytelnika – obserwatora, pytań kierowanych właśnie do odbiorcy, metafizycznych, logicznych, filozoficznych, pytań o sens.
Nie jest to łatwa lektura. Jej wielowymiarowość, złożoność i bogactwo treści wymaga silnego zaangażowania i skupienia. Poruszane w niej kwestie filozoficzno–logiczne (często odnoszące się do rozstrzygnięć prof. Kotarbińskiego) łatwiej trafiają do obeznanych z tematem, mających choć mgliste rozeznanie w tych rejonach wiedzy.
Dukaj postawił kilka granic w książce. Pierwsza część odnosi się do carskiej Warszawy, gdzie dobrze oddaje jej topografię, historyczne współrzędne, ówczesne realia i obowiązujące mody. Później bohater – Benedykt Gierosławski odbywa niesamowitą podróż koleją transsyberyjską, później przeżywa rozliczne perypetie w Irkucku, później szuka ojca z Tungezami, wiele jest tych zdarzeń, acz wymienione jawią mi się najistotniejszymi.
Pełno tu intryg, występujących na wielu płaszczyznach: politycznej, obyczajowej, intelektualnej, ba! - nawet kryminalnej. A wszystko to stanowi bardzo przemyślaną, wyśmienicie skomponowaną całość.
Historia rozpoczyna się 14 lipca 1924 roku. Po Benedykta Gierosławskiego przychodzą urzędnicy z Ministerium Zimy. Ten bezwstydny, zadłużony hazardzista (z zawodu matematyk) ma jechać na Syberię, spotkać się z zesłanym tam ojcem, który ponoć rozmawia z lutymi i zwany jest Mrozem. Rzecz w tym, że od 1915 roku na świecie panuje wieczna zima. Wówczas zaczęły się rządy lutych. Są tacy, którzy pragną odmrożenia Historji. Dla nich ma pracować nasz bohater, w zamian za spłatę długów. Benedykt dostaje bilet pierwszej klasy na pociąg kolei transsyberyjskiej. Rusza w drogę, która okaże się być pełną zwrotów akcji, niebezpieczeństw, gierek, mniejszych i większych fałszerstw, ale także będzie okazją do zawarcia trwałych przyjaźni i rokujących znajomości.
Lód to bogactwo tematów: szczegóły garderoby lat dwudziestych, przegląd prasy syberyjskiej, opis życia bogatych i możnych, historie życia bohaterów, liczne fanstasmagorie, legendy o Ojcu Mrozie, ale też alternatywna historia. Występują tam rzeczywiste postaci, takie jak chociażby Nikola Tesla, Józef Piłsudski, Rasputin. Bardzo zajmująca jest nowa wersja historii pisana przez Dukaja, któremu w książce często przyświeca hasło: duch ponad materią.
Wielość wątków nie przytłacza, z równym zainteresowaniem czyta się zarówno dyskusje o prawdzie i kłamstwie, poprawione, wyimaginowane życiorysy bohaterów (która przedstawiona wersja jest tą prawdziwą?), obserwuje się ich wybory i kroki.
Dlatego też warto nałożyć marostiekłowe okulary (bardzo przydatne na olśniewającym, rażącym śniegu) i wejść w monumentalny świat Lodu.
Nie da się nawet opowiedzieć, dlaczego pewnych rzeczy nie da się opowiedzieć – trzeba je po prostu przeżyć z bohaterami powieści. Oszałamiająca, nadzwyczajna książka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz