poniedziałek, 14 stycznia 2013

Henning Mankell – Niespokojny człowiek [recenzja]


Ostatnia książka z najsłynniejszym bohaterem kryminałów Mankella. Kurt Wallander z troską i obawą myśli o jesieni życia, czuje się stary. W wieku 55 lat postanawia spełnić swoje marzenie o domu na wsi i psie, kupuje posiadłość Czarne Wzgórze i labradora Jussi. Wkrótce też dowiaduje się, że będzie dziadkiem. Przygnieciony problemami ze zdrowiem, borykający się z nowymi bardzo niepokojącymi symptomami kolejnej choroby, wciąż pracuje jako policjant, aczkolwiek czuje się odstawiony na boczny tor. Przyszli nowi, młodzi, pełni zapału i werwy funkcjonariusze, którzy wciąż mają entuzjazm i gorliwość, której jemu brak.
Pewnego razu zostawia w restauracji broń służbową. Perypetie jakie wywołuje to wydarzenie skłaniają go do wzięcia urlopu. Wyjeżdża do Sztokholmu na urodziny przyszłego teścia swojej córki. Håkan von Enke jest emerytowanym komandorem porucznikiem jednostek pod - i nadwodnych, który specjalizował się w wykrywaniu łodzi podwodnych. Podczas przyjęcia opowiada on Wallanderowi o tym, jak w latach osiemdziesiątych dowodził akcją ataku na wrogi okręt podwodny, który wpłynął na szwedzkie wody terytorialne. Był on odpowiedzialny za wydanie rozkazu o otwarciu ognia. W ostatniej chwili rozkaz cofnięto. Naczelny dowódca, minister obrony stali się dla komandora nieuchwytni. Od tej pory von Enke próbuje dociec dlaczego zwierzchnicy dobrowolnie wypuścili z rąk wrogi okręt.
Trzy miesiące po tej rozmowie komandor znika. Wallander próbuje go odnaleźć na własną rękę. Śledztwo przyniesie konfundujące rezultaty.
Sama sprawa zniknięcia przeplata się z perypetiami i przemyśleniami Kurta. Wraca do niego przeszłość (między innymi poprzez osoby, którym pomógł kiedyś, teraz zaś sam się do nich zwraca), wspomnienia ojca, rozmowy z Lindą o jej dzieciństwie, pojawiają się też kobiety, które były mu najbliższe. 
Ta książka to swoiste pożegnanie z bohaterem, nostalgiczne, refleksyjne. Bardzo wyciszona, zadumana opowieść. Niespokojny człowiek wprowadza czytelnika w minorowy i markotny nastrój. W końcu to pożegnanie, chyba już ostateczne z niepowetowanym Wallanderem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz