piątek, 8 lutego 2013

Tess Gerritsen – Labirynt kłamstw [recenzja]


W tomie zawierają się dwie historie: Telefon po północy oraz Bez odwrotu. Pierwsza opowieść skupia się wokół mikrobiolożki Sarah Fontaine, która dowiaduje się, że jej mąż zginął w Berlinie. Szkopuł w tym, że Geoffrey Fontaine powinien być w stolicy Wielkiej Brytanii, gdzie pracuje dla Bank of London. Niejasności związane ze zgonem świeżo poślubionego małżonka, próbuje rozwikłać domniemana wdowa, wespół z uczynnym pracownikiem Departamentu Stanu, Nickiem O'Hara. Ich amatorskie śledztwo powoduje lawinę niebezpiecznych dla życia sytuacji, acz jego krwawe efekty przyniosą upragnioną prawdę. Tylko czy będzie ona wygodna i łatwa do przyjęcia?
Druga opowieść, Bez odwrotu to znów kobieca historia. Catherine Weaver zmierzając na urlop do swej przyjaciółki, potrąca człowieka. W szpitalu okazuje się, że mężczyzna ów chwilę wcześniej został postrzelony. Victor Holland, bo o nim mowa, to biochemik z potężnego koncernu Viratek, który posiada dowody na zaangażowanie firmy w nielegalny i nieetyczny projekt badawczy. Każdy, kto próbuje mu pomóc, nieświadomie skazuje się na śmierć. Czy uda mu się ujść z życiem, uratować Catherine oraz ogłosić prawdę dotyczącą Virateku?
Cóż.... Schemat obu historii jest jednakowy: mieszana para bohaterów wyjęta spod prawa, rodzące się między nimi uczucie, oraz fakt, że w ich niewinność wierzy jedynie jakiś samotny stróż prawa. Tyle.
Nie ma potrzeby debatowania nad wartościami dostępnymi w tej książce. To pozycja do przebiegnięcia wzrokiem, bez refleksji, prosty schemat, wartka akcja. Szybka, lekka rozrywka na taki jak dziś zimowy wieczór. Następny proszę!

2 komentarze:

  1. Czasami właśnie taka rozrywka jest nam potrzebna. Ja to kupuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zabieram się do tej autorki, ale przedtem chciałam przeczytać jakąś pochlebną recenzję. Mam, co chciałam ;) Dzięki

    OdpowiedzUsuń