Zbiór
trzynastu historii, które łączy pogoń za ładem, porządkiem,
nadzieją. Każda opowieść dzieje się w Dudowym zaścianku, symbolicznej wiosce, gdzie przeważają bohaterowie o tym właśnie nazwisku, i
tak mamy chociażby: Dudę – Kotynowicza, Dudę – Mruka, Dudę –
Chrapka, Jana Dudę, Niby – Dudę, Dudę – Oprawcę. Soczystym,
ekspresyjnym językiem autor opisuje zmagania tych ludzi z naturą, ich współtowarzyszami bytowania, wreszcie daje nam obraz igraszek ze
śmiercią (chociażby historia Dudy – Krzepkiego, który
powieszony i odcięty z postronka, wstał i poszedł w siną dal,
strapiony tym, że człowiek wszystko może).
Mamy tu żywe
trupy, nieśmiertelnych, a wszystko to okraszone emocjonalnym,
plastycznym językiem. Świat przedstawiony jawi się jako byt
zdeformowany, przeobrażony, potraktowany sarkastycznie, ale jest to
także świat prosty, zgrzebny, taki trochę rustykalny. Ubodzy
chłopi w lepiankach i gliniankach, postawionych własnymi rękoma, zmagają się ze srogimi zawodami, jakie gotują im własne dzieci,
które nie chcą mieszkać na wsi. Walczą też oni z osobistymi zmorami,
zazdrością, nieufnością, potępieniem.
Pantałyk
czyta się jak legendę, klechdę, trochę ku przestrodze, trochę ku
zabawie. Forma przywodzi na myśl podania słowne przekazywane kiedyś na
wsiach podczas wieczornic, darcia pierza, łuskania fasoli itp.
Słuchamy o brzydkim, ubogim świcie, turpistycznym, często
prostackim.
Stylizacja
językowa obecna w książce nie każdemu przypadnie do gustu.
Najbliżej jej do chłopskiej gwary. Autor bawi się językiem,
czasem stosuje zaskakujące inwersje, wymaga od czytelnika pełnego
skupienia, zaangażowania, nie daje szansy na książkowy relaks i rozluźnienie.
Ciekawe doświadczenie, czasem znojne, a czasem nietrudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz