wtorek, 12 lutego 2013

Charlotte Brontë – Shirley [recenzja]


Gdyby mężczyźni potrafili nas widzieć takimi, jakimi jesteśmy, byliby zdumieni. Nie patrzą na nas w prawdziwym świetle i wyolbrzymiają zarówno nasze dobre, jak i złe cechy. Zdanie to wypowiada tytułowa bohaterka powieści – Shirley, bardzo harda i bezpretensjonalna persona. Sentencja ta jest bodaj najlepszym streszczeniem fabuły książki.
To opowieść o dwóch wchodzących w życie kobietach, bardzo różnych, złączonych więzią przyjaźni. Caroline Helstrone, cicha, spokojna, zamknięta w sobie, poddająca się życiu osiemnastoletnia wychowanka pastora. Shirley Keeldar zaś, to dwudziestojednoletnia bogata dziedziczka, prowadząca interesy z mężczyznami, bezpośrednia, odważna i nie bojąca się wygłaszać własnego zdania. Nasze bohaterki są jak ogień i woda, jednak występujące między nimi różnice, chyba tylko bardziej je do siebie przyciągają. Obserwujemy ich życie w północnej prowincji kraju, pozornie dalekie od wielkich spraw i wydarzeń.
Autorka daje nam jednak dosadny obraz rzeczywistości ery napoleońskiej. Podczas gdy na froncie ścierali się Wellington i Napoleon, brytyjscy cywile borykali się z głodem i ubóstwem. Brontë manifestuje bezsilność i ostateczność, do jakiej doprowadzeni są bezrobotni, którzy na domiar złego wypierani są przez maszyny. Przedstawicielem postępu i rozwoju jest Robert Moore, podupadający finansowo (na skutek wojen i reglamentacji) fabrykant sukna, którego wyłącznym celem w tym życiu jest starcie haniebnej plamy bankructwa ze swego burżuazyjnego honoru, i który będzie robił wszystko by tego celu dopiąć. Jakiej natury przeszkody staną na jego jasno wytyczonej drodze do celu?
Brontë pisze bez romantycznego sznytu (wbrew powszechnym skojarzeniom), pokazuje ludzi pragnących ucieleśnienia swych dążeń, odrzucających emocje, jako przeszkodę w ich osiągnięciu. Daleka jest od łzawych uniesień i łatwych rozwiązań (nawet rozpaczająca z powodu odrzucenia panna cierpi w milczeniu i pokorze). Zastrzega, że postaci opierała na prawdziwych charakterach, znanych jej z osobistych doświadczeń.
Przez te zabiegi powieść jest może sucha, beznamiętna, acz same postaci są mocno zarysowane, nie przejawiają jałowości. To epicki obraz życia prowincji z tempem narracji jemu odpowiadającym: stagnacja, spacery, rozmowy, plus (w ramach ożywienia) przebiegający przez dolinę Hollow fabryczny przyczynek do awantur, zbrojnych rozrachunków z postępem, chyłkiem się jednak przekradającym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz