czwartek, 21 lutego 2013

Phillip Margolin – Dowody zbrodni [recenzja]


Bernard Cashman, technik kryminalistyczny fabrykuje dowody zbrodni, obciążając przy tym wybranych przez siebie przestępców. Włamuje się na miejsca zbrodni, podkłada materiały genetyczne z magazynu dowodów, jest samozwańczym mścicielem. Jego fascynacja umysłem przestępcy, dodaje tylko smaku kolejnym  wymyślnym matactwom. Czy znajdzie się ktoś, kto odkryje niecne procedery zasłużonego, poważanego powszechnie technika?
Phillip Margolin to prawnik z zawodu. Poza wątkiem Cashmana proponuje on nam kilka udziałów w sprawach sądowych, prowadzonych przez różnorodnych bohaterów. Poznajemy adwokatów i ich klientów, prokuratorów, sędziów, w każdym razie wiele nazwisk i kilka wątków, co może być dokuczliwe, rozbijające skupienie, gdyż z tyłu głowy pozostaje ciągłe poszukiwanie wzajemnych powiązań między bohaterami, kojarzenie poszczególnych aspektów spraw. Można się zniechęcić.
Opisywane sprawy sądowe wyglądają wiarygodnie, poprawnie, wszystko jest tu na miejscu, ugrzecznione, precyzyjne, zapięte na ostatni prawniczy guzik. Nie ma miejsca na emocje. Rzeczowość i pietyzm w ukazywaniu potyczek sądowych wspólnie stają na piedestale. Być może przez to wątek Cashmana staje się mało wiarygodny, a sięganie po historie gangów narkotykowych zupełnie niepotrzebne.
Książka nie zachwyca. To pewne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz