piątek, 24 maja 2013

P M Nowak – Ani żadnej rzeczy... [recenzja]

Każdy ma jakieś tajemnice. Bohaterowie tej książki na pewno. Niemal każdy coś chowa, przemilcza, utajnia. Skryta i przebiegła jest ludzka natura, o czym przekona się ten, kto sięgnie po powieść. To naprawdę kawał solidnej pisarskiej roboty. Metodyczna, ujawniająca krok po kroku procedury i działanie policji i prokuratury. Mamy więc przesłuchania świadków, poszukiwania śladów, sprawdzanie alibi. Nie ma tu jednak miejsca na przewidywalność. Struktura książki, ale przede wszystkim biegłość pisarska autora zapewniają dobrą rozrywkę.
Do rzeczy zatem. W Podkowie Leśnej zostaje zamordowana bogata mężatka. Podejrzenia padają na małżonka, który jednak ma niepodważalne alibi. Z domu znika też jego amerykański siostrzeniec, przebywający tu w interesach (nazwijmy to umownie interesami).
Sprawa trafia w ręce doświadczonego i mądrego policjanta, Jacka Zakrzeńskiego. Prokuratura wystawia zaś kompletnego żółtodzioba, Kacpra Wilka, który jednak może pochwalić się znakomitymi koneksjami zawodowymi... Jak będzie wyglądała ich współpraca i czym się skończy?
Z każdym dniem śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, nowi świadkowie nie są skłonni do współpracy. Ciężka przeprawa dla stróżów prawa, tym bardziej, że prasa bulwarowa pastwi się nad tematem na pierwszych stronach, gazet co wzmaga odgórne naciski zwierzchników na szybkie zamknięcie śledztwa.

Ciekawa historia, bez udziwnień i niepotrzebnego zbaczania z tematu, pokazująca ile tropów trzeba sprawdzić, w ile ślepych zaułków wejść, by na koniec jednak odszukać prawdę.

1 komentarz: