W
pełni zgadzam się z Ritą Gombrowicz, która we wstępie do tego
sensacyjnego dzieła napisała, iż nie ma sensu czytanie Kronosa
bez znajomości Dzienników. Żeby poznać Gombrowicza, trzeba
poznać te drugie. Najpełniej oddają bowiem jego styl, charakter,
są zaskakujące, inteligentne, pełne sarkazmu, z trafnymi
komentarzami dotyczącymi kondycji świata i ludzi. Wspaniała
lektura, choć często wymagająca i męcząca. Kronos jest
inny, czasem trudno uwierzyć, że wyszedł spod pióra Gombrowicza.
Pierwsze wpisy są zupełnie lakoniczne, obarczone niezliczoną
ilością przypisów. W końcu autor w latach pięćdziesiątych
przywoływał najdalsze swoje polskie wspomnienia, stąd luki w
pamięci i lapidarność. Im dalej w las, tym więcej szczegółów.
Porażać może ilość przypisów, dla mnie są one świadectwem
benedyktyńskiej pracy redakcyjnej, w związku z powyższym, chylę
czoła.
Nagromadzone
we wspomnieniach detale są takie osobiste, takie różne od tego z
czym pisarz się kojarzył. Czasem podczas lektury czułam się
jakbym podsłuchiwała, zaglądała do najintymniejszych sfer życia
autora. Często niewygodnych, poufałych. Poprzez lekturę po trosze
doświadczamy jego rozterek, licznych bólów fizycznych, ogromnych
trosk materialnych, które towarzyszyły mu przez większość życia,
niepokoju o wydania i tłumaczenia książek, czy wreszcie
poznajemy mniej lub bardziej udane przygody miłosne.
Zupełnie
inny człowiek. Odbrązowiony, pozbawiony gęby. Przez
większość Kronosa smutny, nieszczęśliwy, nie mający
możliwości, by żyć na miarę siebie. Okoliczności, finanse,
sytuacja polityczna stawały na przeszkodzie. Później przychodzą
lepsze czasy, wraca do Europy, pojawia się Rita.
Kronos
uzupełnia sylwetkę Gombrowicza, potęguje wielowymiarowość z
którą jest kojarzony, tu z naciskiem na ludzki, ustronny, kameralny
wymiar.
Świeżo
po lekturze książki nie jestem jednak pewna czy ta wiedza jest mi
potrzebna, odarty z prywatności wielki pisarz traci na
tajemniczości, wiedza pozbawia własnego wyobrażenia, sposobu
patrzenia nań. Dlatego nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić czy
dobrze się stało, że Kronos ujrzał światło dzienne.
Właśnie i pojawia się pytanie, czy aby za dużo nie zostało odkryte. Tajemniczość czasami nie powinna być odkryta, gdyż traci na swojej wartości.
OdpowiedzUsuń