środa, 29 maja 2013

Agnieszka Stefańska – Extra vergine [recenzja]

To nie jest książka, którą należy rozpatrywać formalnie. Nie ma sensu zgłębiać się w stylistykę, język, walory artystyczne, gdyż nie taki jest jej zamysł. Nie jest wybitna czy wyjątkowa, jest ledwie znośna, jeśli idzie o powyższe zagadnienia. Sensem tej książki jest wielopokoleniowa historia rodziny, jej kształtowanie się na tle historii najnowszej.
Zaczyna się przed Wielką Wojną. Na mazowiecką wioskę, Anielin, spada niemiecki dwupłatowiec. Szczęśliwie ląduje na bodaj słomianym dachu domu niejakiej panny Zofii. W rezultacie uratowany pilot zostaje w miejscu lądowania i zakłada z powabną Polką rodzinę, szybko aklimatyzując się do nowych warunków.
Całą sagę poznajemy dzięki prawnuczce protoplastów rodu, która zapisuje historię rodziny i opowiada ją spotkanemu w podróży pisarzowi, dając obraz silnych osobowości i nietuzinkowych losów pobratymców.
Galeria różnorodnych charakterów, wpływ historii i polityki na życie najbliższych, mogą stanowić lustro dla obywatelskich postaw, znamiennych dla poszczególnych wydarzeń z dziejów Polski.
Znajdziemy tu i szczyptę wielokulturowości, twarde kobiety, flirt z komunizmem i karierę rodem z Hollywood. Jak różnie potoczą się poszczególne istnienia, jak czasem zaskakujące zgotuje autorka finały życiorysów.

To nie jest wielka literatura, to rodzinna historia, dobra na chwilę niezobowiązującego relaksu z książką.

1 komentarz:

  1. Jakoś nie jestem przekonana do tej książki. Może dlatego, że niezbyt interesują mnie wielopokoleniowe sagi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń