niedziela, 1 września 2013

Alexandra Fuller - Dziś wieczorem nie schodźmy na psy. Afrykańskie dzieciństwo [recenzja]

Zaczyna się jak u Hitchcocka: ostrzeżeniem rodziców, by dzieci nie wchodziły niespodziewanie nocą do ich sypialni, bo przez przypadek mogą... zostać postrzelone. Dziecięca beztroska i spontaniczność muszą ulec czujności i subordynacji. Dlaczego? Ponieważ Mozambik lat siedemdziesiątych XX wieku to kraj zbrojnych ruchawek, powstań i terroru. Biali osiedleńcy mogli poruszać się wówczas opancerzonymi samochodami, najlepiej w kolumnach, z naładowaną bronią przy boku i radiem gotowym na wezwanie pomocy. Pełno takich wstrząsających opisów znajdziemy w autobiograficznej książce Alexandry Fuller. 
Wraz z rodzicami i rodzeństwem zamieszkiwała tytoniową farmę w Rodezji.
Wspaniała i jednocześnie straszna jest jej Afryka. Z jednej strony braki wody, ciągłe borykanie się z deficytem pieniędzy, wyzyskującymi producentów handlarzami tytoniu, złodziejami wszystkiego, co da się wynieść z domu, insektami i chorobami czyhającymi na każdym kroku. Z drugiej strony miłe wspomnienia dobrych dni, czasów wakacji, podróży afrykańskich.
Niezwykły kontynent (o ile którykolwiek można nazwać zwyczajnym). Dla autorki o wyjątkowości Czarnego Lądu stanowiły jego niepowtarzalne zapachy, będące mieszaniną świeżej herbaty, młodej trawy, kurzu, strachu. Ma też Afryka osobliwe odgłosy: poranne świergoty ptaków, południowe zwierzęce dyszenie z gorąca, czy nocne wrzaski małp. Upał, skwar, słońce zalewają każdą stronę książki.  Dodatkowy żar zapewnia ulegająca ciągłym zmianom sytuacja polityczna, obopólny rasizm widoczny zarówno ze strony autochtonów, jak i napływowych mieszkańców kraju. Okrucieństwo miesza się z pięknem świata. W tym rejonie chyba niemożliwe jest występowanie zbliżonych emocji, skrajności lgną tu do siebie ze wszech miar.
Mimo, iż historia rodziny jest tragiczna (z różnych względów, nie chcę jej zdradzać, choć bardzo mnie to korci), to jednak konwencja, styl, język autorki powodują, że smutek nie jest wszechwładny. Jej postawa, sposób opisywania zdarzeń daje nadzieję na lepsze jutro, na wynagrodzenie cierpień.
Poruszająca, głęboka, intensywna i przenikliwa książka. Z całej mocy polecam tę wyjątkową, odkrywczą powieść, będąca dla mnie sporym odkryciem. Brawa należą się wydawnictwu Czarnemu za kolejną świetną serię!

4 komentarze:

  1. Zachęciłaś mnie jak znajdę przeczytam :)
    http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. To wydawnictwo wydaje naprawdę ciekawe książki. Chętnie przeczytam o Afryce takiej, jaka była naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie coś dla mnie, lubię takie klimaty. Chętnie poczytam trochę o tym kontynencie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale, że ta książka była dla Ciebie wyjątkowym odkryciem :) Mnie niestety jakoś nie interesuje klimat Afryki.

    OdpowiedzUsuń