poniedziałek, 2 września 2013

Georges Simenon - Głowa skazańca [recenzja]

Po pierwsze bardzo ładne wydanie. Staranna kompozycja, miła dla oka czcionka i drobne ilustracje, idealnie wpasowujące się w klimat książki. Po drugie historia, zaskakująca, nowa, świeża, wprowadzająca klimat zwątpienia i niepokoju. 
Takie Maigreta nie znałam, cieszę się, że autor miał wiele pomysłów na swojego bohatera, nie włożył go w jedną szufladę. Czasem Maigretowi jest mocno pod górę, nie zawsze jest nieomylny... To śledztwo daje taki właśnie obraz bohatera, znużonego, czasem zdruzgotanego,  poruszającego się na granicy procedur, czasem nawet przekraczającego je.
Jospeh Heurtin, skazany na śmierć przez ławę przysięgłych departamentu Sekwany za podwójne zabójstwo, zbiega z więzienia. Maigret ma problem z winą skazańca, choć sam go zaaresztował, znalazł poszlaki i dowody świadczące o zbrodni, wciąż nie może się do jego winy przekonać. 
Próbując odnaleźć zbiega natrafia na zawiłą sieć zależności łączących ludzi powiązanych ze sprawą.
Kluczy, gubi trop, naraża swoich ludzi, ale i własną karierę, tylko po to by oczyścić z zarzutów skazanego na śmierć.
Wciągająca podróż po jesiennym Paryżu, wciąż pełnym dekadencji, tajemnic i czających się niebezpieczeństw. Kolejna udana książka o Maigrecie. Ciekawe ile prawdy jest w anegdocie dotyczącej trybu pracy Simenona? Ponoć każdego miesiąca oddawał jedną powieść do druku... W związku z powyższym godna podziwu jest jego wyobraźnia i łatwość w zawiązywaniu fabuły.

2 komentarze:

  1. Powieść co miesiąc? Sama jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Maigreta <3 W mojej biblioteczce mam dwa egzemplarze książek Simenons i czytałam je już kilka razy :)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń