niedziela, 3 listopada 2013

Isabel Allende - Dziennik Mai [recenzja]

Zaskoczyła mnie ta książka. Odbieram ją jako optymistyczną opowieść o dojrzewaniu, które musiało pokonać bardzo wyboistą drogę, nim dotarło do dorosłości. Dziwię się swojej reakcji, z tak bogatej palety odczuć właśnie optymizm najtrafniej opisuje wrażenia w tym przypadku.
Dziewiętnastoletnia Kalifornijka, Maya, ląduje na maleńkiej chilijskiej wysepce, Chiloé. Wysyła ją tam, a raczej ukrywa ją tam, babcia Nini, która uznaje, że będzie to najlepsze miejsce dla wplątanej w poważne problemy dziewczyny.
Za podszeptem nestorki rodu, Maya zaczyna pisać dziennik, który pomaga jej oswoić codzienność, a także odnieść się do wywrotowej przeszłości, przed którą skryła się na tym zapomnianym przez świat skrawku ziemi. 
Dla Mai wyspa to miejsce, gdzie ludzie szybko się starzeją i długo żyją. Początkowo uskarża się na nudę, odczuwa brak cywilizacyjnych wygód. Jednak z czasem jednostajność, ospałość i spokój zdobywają serce dziewczyny, ulega im, odnajduje się w tej rzeczywistości. Z dziennika płyną też wspomnienia dawnego życia: uzależnienia od narkotyków, czasów odwyku, życia na gigancie, mafijnego epizodu z Las  Vegas, bezdomności. Są też ciepłe wspomnienia ukochanego dziadka, Popo, którego śmierć odmieniła jej życie. Z biegiem czasu Maya zaczyna dopasowywać się do wyspy i jej rytmu, zaprzyjaźnia się z Manuelem Ariasem, przyjacielem babci, u którego się zatrzymała. Poznaje jego bolesną przeszłość, represje jakim ulegał w czasach Pinocheta. Okrucieństwo junty dyktatora, jedynie wspominane w książce, przeraża i mrozi krew w żyłach. To ważny wątek powieści Allende.
Sam styl narracji, osoba młodej, wkraczającej w życie bohaterki, a także sielski klimat wyspy, dają poczucie spokoju, relaksu, nawet wtedy, gdy pisze o dramatycznych wspomnieniach z Vegas. Wszystkie typowe dla stylu Allende cechy zostały zachowane: jest żywy język, szczypta realizmu magicznego, mocne, wyraziste postaci kobiece, chilijska historia najnowsza.
Ciekawa opowieść, urocza wyspa, która może stać się przedmiotem marzeń niejednego czytelnika.

4 komentarze:

  1. Tsk, to na pewno moje marzenie. Ciekawa książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dziennik Mai" sprawia wrażenie ciepłej i przejmującej powieści... Muszę sięgnąć po tę lekturę w te jesienne wieczory.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi interesująco- wchodzenie w dorosłość, wstawki z przeszłości i wyraziste postacie :)

    OdpowiedzUsuń