Zaskoczyła mnie ta książka. Odbieram ją jako optymistyczną opowieść o dojrzewaniu, które musiało pokonać bardzo wyboistą drogę, nim dotarło do dorosłości. Dziwię się swojej reakcji, z tak bogatej palety odczuć właśnie optymizm najtrafniej opisuje wrażenia w tym przypadku.
Dziewiętnastoletnia Kalifornijka, Maya, ląduje na maleńkiej chilijskiej wysepce, Chiloé. Wysyła ją tam, a raczej ukrywa ją tam, babcia Nini, która uznaje, że będzie to najlepsze miejsce dla wplątanej w poważne problemy dziewczyny.
Za podszeptem nestorki rodu, Maya zaczyna pisać dziennik, który pomaga jej oswoić codzienność, a także odnieść się do wywrotowej przeszłości, przed którą skryła się na tym zapomnianym przez świat skrawku ziemi.
Dla Mai wyspa to miejsce, gdzie ludzie szybko się starzeją i długo żyją. Początkowo uskarża się na nudę, odczuwa brak cywilizacyjnych wygód. Jednak z czasem jednostajność, ospałość i spokój zdobywają serce dziewczyny, ulega im, odnajduje się w tej rzeczywistości. Z dziennika płyną też wspomnienia dawnego życia: uzależnienia od narkotyków, czasów odwyku, życia na gigancie, mafijnego epizodu z Las Vegas, bezdomności. Są też ciepłe wspomnienia ukochanego dziadka, Popo, którego śmierć odmieniła jej życie. Z biegiem czasu Maya zaczyna dopasowywać się do wyspy i jej rytmu, zaprzyjaźnia się z Manuelem Ariasem, przyjacielem babci, u którego się zatrzymała. Poznaje jego bolesną przeszłość, represje jakim ulegał w czasach Pinocheta. Okrucieństwo junty dyktatora, jedynie wspominane w książce, przeraża i mrozi krew w żyłach. To ważny wątek powieści Allende.
Sam styl narracji, osoba młodej, wkraczającej w życie bohaterki, a także sielski klimat wyspy, dają poczucie spokoju, relaksu, nawet wtedy, gdy pisze o dramatycznych wspomnieniach z Vegas. Wszystkie typowe dla stylu Allende cechy zostały zachowane: jest żywy język, szczypta realizmu magicznego, mocne, wyraziste postaci kobiece, chilijska historia najnowsza.
Ciekawa opowieść, urocza wyspa, która może stać się przedmiotem marzeń niejednego czytelnika.
Tsk, to na pewno moje marzenie. Ciekawa książka.
OdpowiedzUsuń"Dziennik Mai" sprawia wrażenie ciepłej i przejmującej powieści... Muszę sięgnąć po tę lekturę w te jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco- wchodzenie w dorosłość, wstawki z przeszłości i wyraziste postacie :)
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura muszę zajrzeć :)
OdpowiedzUsuń