Wydawnictwo Literackie się nie popisało. Po lekturze kilku udanych książek z sielską okładką, w ciemno sięgnęłam po kolejną, Rok w Poziomce. I póki co jest to najsłabsza przedstawicielka tzw. lekkiej literatury, z jaką przyszło mi obcować. Chyba, że potraktuje się ją jako pastisz, żart, puszczenie oka do czytelnika, wówczas jest szansa, że się obroni.
Bohaterka, Ewa, nie ma pracy, przeżyła traumatyczne rozstanie, postanawia podnieść się z marazmu poprzez spełnienie swojego życiowego marzenia, tj. zakupienia małego, białego domku na wsi. Pieniądze na ten zuchwały (jak na jej sytuację ekonomiczną i życiową w ogóle) projekt pożycza od swego najlepszego przyjaciela, Andrzeja, w którym (co oczywiste) nieprzytomnie się kocha.
Warunkiem pożyczki jest utworzenie i rozkręcenie wydawnictwa i wydanie bestselleru, a wszystko to w przeciągu trzech miesięcy... I tak zaczyna się wielka przygoda Ewy, która co chwilę przynosi jakiś mniejszy lub większy, ale zawsze cukierkowy happy end.
Lektura ta kiedyś skierowana byłaby do kucharek lub pensjonarek, dziś może przyniesie pociechę i radość komuś w kiepskiej formie. Rozbawią pewnie niewiarygodne sploty okoliczności, irracjonalne szczęście, jakie przytrafia się tu każdemu. Choć dla mniej cynicznych czytelników urzekająca może być sama historia trzydziestoparolatki, która porzuca swe nijakie życie, bierze byka / życie za rogi i walczy o swoje (i nie tylko swoje) szczęście. Chcecie bajki? Oto bajka.
Hmm mam w planach całą serię. Czasami bajka też jest potrzebna ;)
OdpowiedzUsuńNieraz chce się poczytać taką bajkę. Obecnie mam u siebie "Wiśniowy dworek"
OdpowiedzUsuń