czwartek, 6 czerwca 2013

Gabriela Adameşteanu – Stracony poranek [recenzja]

Literatura rumuńska (nie liczę Ionesco, określanego mianem Francuza rumuńskiego pochodzenia) jest mi bardziej egzotyczna aniżeli japońska czy, dajmy na to, hinduska. Wstydząc się własnych zaniedbań sięgnęłam po Stracony poranek.
Narratorką jest Vica, stara kobieta, której życie i losy bliskich jej osób, są treścią tej książki. Bohaterka to prosta, mająca swoje zdanie kobieta, która potoczystym, bardzo żywym językiem opowiada historię swojego życia w Bukareszcie. Towarzyszymy jej podczas wyprawy na miasto, kiedy to odwiedza swoją bratową, a także klientkę, Iwonę Scarlat, od której zawsze wyciągnie jakiś drobiazg, czy też smaczny kąsek.
Widzę ją jako starą, zrzędliwa, uszczypliwą, wiecznie głodną plotkarę, która pośród wszystkich znanych jej ludzi jest (rzecz jasna we własnym mniemaniu) ostatnią sprawiedliwą, ostoją moralności, praworządności i taktu. Reszta się nie umywa.
Czekając na schodach przed domem Iwony, złorzeczy na nią, wspominając wszelkie możliwe historie z jej udziałem. Przeżuwając kawał chleba zabrany z domu bratowej, wraca pamięcią do rozmów z bogatą panią Ioaniu, matką Iwony, jedyną chyba kobietą, która miała u niej posłuch. Poznajemy dzięki niej bogate życie przedwojennych elit.
Z tych opowieści i wspominków wyłania się jednak przede wszystkim obraz biednej, upadającej Rumunii, gdzie szarość i brud przyszły wraz z komunistami. Odebrano ludziom nieruchomości, upaństwawiano prywatne biznesy, pozbawiono ich dorobku życia. Vica z rozrzewnieniem wspomina własny sklep z towarami luksusowymi, gdzie teraz jest składzik opału.
Smutna, ale bardzo ciekawa jest historia kraju, oglądana przez pryzmat poszczególnych losów. Jednak Vica nie ogranicza się do czasów powojennych, opowiada też o pierwszym dziesięcioleciu XX wieku, gdy na niebie pojawił się pierwszy cepelin, a Wielka Wojna zniszczyła jej dzieciństwo. 
Stracony poranek to bardzo wolna literatura, wymagająca, choć pisana potoczystym, prostym językiem. To historia ludzi i ich ojczyzny, sponiewieranych przez ustrój, zmienionych, czasem złamanych totalitaryzmem, z którym trzeba było żyć, umieć odnaleźć się w jego odmętach. Na pociechę mając jedynie wspomnienia pięknej, dostatniej przeszłości.

1 komentarz:

  1. Przyznam, że literatura rumuńska jest mi kompletnie nieznana, tym bardziej więc z chęcią sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń