Odbieram tę książkę jako ciągłą grę z czytelnikem. Zabawa z przymrużeniem oka, a może raczej mydlenie oczu za pomocą łączenia faktów historycznych z tymi wymyślonymi przez autora (choć brzmią bardzo prawdopodobnie). Mamy więc prawdziwe, jak wrocławskie Towarzystwo Literacko - Słowiańskie, mamy też całą armię przedstawicieli literackiej fikcji, pod postacią cytatów z nieistniejących książek, nazwisk malarzy, pisarzy, kończąc na samym głównym bohaterze.
Treścią książki jest biografia Jakuba Kluga, wymyślonego mistrza szachowego, który marnie kończy jako trup, ze zmasakrowaną facjatą, u wybrzeży Tamizy. Wątek kryminalny jest tu nieistotny, wręcz nieobecny.
Śledzimy drogę jego szachowej chwały, europejskie i amerykańskie tournée pełne hedonistycznych uciech.
Autor żongluje stylami, wątkami, poza historią Kluga, mamy opis niejakiego XV - wiecznego spisku Piazzich, ale też dodatki pod postacią ewentualnych zastępczych tytułów książki, filmów wartych obejrzenia, czy też... przepisy kulinarne.
Kłębowisko wątków, które z czasem zmierzają ku jednemu celowi. Forma intryguje. Bardzo ładnie rozprawił się autor z konwencjami, brawo.
Jednak dla mnie książka jest monotonna, tak niespieszna, że aż nudna, często też nierówna (końcowe rozdziały), aczkolwiek pomysł wyborny.
Pomysł rzeczywiście ciekwy, ale chyba nie odnalazłabhm się w nim.
OdpowiedzUsuń