czwartek, 4 kwietnia 2013

Piotr Rowicki – Fatum [recenzja]


Zbiór dziesięciu opowiadań toczących się w dawnym Gdańsku (głównie XVII wiecznym, wspominani są i Jan III Sobieski, i Stanisław Leszczyński, a także przesławny gdańszczanin Jan Heweliusz). Krótkie fabuły zamykają się wokół zbrodni. Zawsze są one różnej maści, dotyczą innych sytuacji, rozmaitych stanów społecznych. I tak mamy zbrodnię w afekcie, w zazdrości, skrytobójcę, odwet, zemstę, morderczego skorpiona, morderstwo w obronie własnej i inne. Jak na dziesięć historii paleta śmierci jest przebogata, jednak nie straszy ona, nie przeraża, ubrana w kostium z epoki pozbawiona jest grozy, nie wywołuje lęku.
Warstwa fabularna, mocno skondensowana tutaj w króciutkich formach, nie pozwala na epickie rozwinięcie skrzydeł i bardziej natężone pochylenie się nad Gdańskiem, które to miasto jest faktycznym bohaterem każdej z historii. A szkoda. Poszczególne postaci przemierzają Długi Targ, Wyspę Spichrzów, ulicę Kramarską, słuchają dzwonów z bazyliki Panny Marii, spoglądają na Motławę.
Hołd oddany miastu w zasadzie zdaje egzamin, jeśli zechcemy patrzeć na książkę przez jego pryzmat. Skupienie zaś na samych historiach, jako zbrodniczych opowieściach, na mnie nie robi wrażenia, są one niepełne, nie funkcjonują bez gdańskiego tła. Tylko czy to zarzut czy komplement?

1 komentarz:

  1. Rzadko czytam opowiadania, ale na tą "paletę zbrodni" może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń