środa, 26 marca 2014

Iza Kuna - Klara [recenzja]

Klara, Wronka, Aleks, Piotr, matka Klary, Klary kot. Do tego xanax czy też inne psychotropy, dużo koniaku czy też innych alkoholi, głód miłości, smutek, poczucie pustki i bezsensu. 
Przez całą książkę lament, złorzeczenia, rozczarowania i zapijanie powyższych. Można się nieźle utrudzić brnąc przez kolejne strony utyskiwań. 
Jeżeli tak wygląda świat czterdziestolatek, to ja już zawczasu zaczynam się martwić...
Dobiegająca tej magicznej daty Klara, główna bohaterka książki, zmaga się z własnymi demonami. Czuje się samotna, choć ma żonatego kochanka Aleksa, czuje się napiętnowana (może to jednak za duże słowo) przez matkę, która bynajmniej nie ukrywa, jak bardzo rozczarowuje ją córka. W zasadzie czuje się beznadziejnie, stąd duże dawki leków antydepresyjnych i jeszcze większe napojów wyskokowych, które wydają się być tu produktem pierwszej potrzeby. Jest też Wronka, równie pogmatwana, pogubiona przyjaciółka Klary, a także Piotr, nieszczęśliwy gej, idealnie pasujący do tego zapijaczonego duetu. Zapomniałabym o kocie, najbystrzejszym, najtrzeźwiej myślącym i najsympatyczniejszym bohaterze opowieści, komentującym wszelkie perypetie dotykające właścicielkę.
Książka nie jest spójną historią. To urywki, kadry z życia bohaterów, niepowiązane, wyrwane z  kontekstu, osobne. Krótkie rozdziały będące natłoczeniem dialogów, rozmyślań, życiowych epizodów. To w zasadzie najmniejszy problem, może nawet zaleta, jedna z niewielu.
Kolejną jest zerwanie ze stereotypem powieści kobiecej. Nie ma sielanki, kalek obyczajowych typu: żyli długo i szczęśliwie, choć droga ku temu była wyboista. Tu mamy szare życie singli, powiązanych dziwnymi zależnościami. Każdy z nich marzy o miłości, a jednocześnie nie ma złudzeń, co do szansy trafienia na kogoś do pokochania. Brutalna współczesność, ot co.
Ta książka nie przypadła mi do serca, nie odkryła Ameryki, nie zaczarowała stylem, nie skradła mi serca fabułą ani konstrukcją postaci. Bałagan kompozycyjny, irytująca hybrydyczność. Pocięta, zmienna struktura, która nadaje tempa, zmienia je, ale nie czyni książki interesującą. Szybko o niej zapomnę, może nawet już to zrobiłam.

3 komentarze:

  1. Nie brzmi zachęcająco, niestety, więc sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz, że jest w tej książce bałagan kompozycyjny oraz irytująca hybrydyczność. W takim razie spasuje. Wolę inne, znacznie bardziej dopracowane powieści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyczuwam wielki chaos w tym utworze.

    OdpowiedzUsuń