piątek, 11 października 2013

Batya Gur - Morderstwo w szabatowy poranek [recenzja]

Nie oczekujcie po tej książce szaleńczego tempa. Jest ono bardzo powolne, wyważone, stonowane, mimo iż intryga osnuta jest wokół sprawy kryminalnej. 
To zupełnie inna jakość, nowe doznanie, w świecie morderstw zdominowanych przez skandynawskich autorów. Izrael. Jerozolima. W sobotni poranek w Towarzystwie Psychoanalitycznym zostaje znaleziona ceniona terapeutka, Ewa Neidorff, która miała wygłosić tego dnia długo wyczekiwany wykład. Kobietę zastrzelono, zniknęły jej notatki, lista pacjentów, a nawet tekst przemowy, którą miała wygłosić. Krąg znajomych i współpracowników jest bardzo poruszony i zdumiony całą sprawą, nikt nie potrafi wyjaśnić czemu Ewa została zamordowana.
Sprawę prowadzi inspektor Michael Ochajon, zastępca szefa Wydziału Dochodzeniowego, dystryktu jerozolimskiego. Nie jest mu łatwo, gdyż zaszokowani pracownicy Towarzystwa nie bardzo potrafią pomóc. Musi on wejść w środowisko psychoanalityczne, zrozumieć mechanizmy terapii, zależności między pracownikami, pacjentami. Autorka pokazała pracę policyjną jako żmudną, często syzyfową pracę, która wymaga wielu godzin przesłuchań, wizji lokalnych, pozbawia energii policjantów, niszczy ich życie prywatne.
Inspektor Ochajon to najjaśniejszy punkt książki. Uroczy w nieoczywisty sposób, intrygujący, błyskotliwy, a przy tym spokojny, kulturalny. Dla tej postaci warto sięgnąć po książkę. Urzeka czytelnika od momentu poznania, a to bardzo osobliwe i rzadkie uczucie.
Sama intryga i problematyka psychoanalityczna wcale mnie nie zaciekawiły, jednak przeczytam pozostałe książki z serii, bo intrygują mnie dalsze perypetie ujmującego Ochajona. A wszystko to w równie fascynującym mnie Izraelu!

2 komentarze:

  1. W sumie czemu nie, inspektor wydaje się być postacią sympatyczną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla samej kreacji postaci Ochajona przeczytałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń