piątek, 3 stycznia 2014

Cormac McCarthy - Przeprawa [recenzja]

McCarthy jest mistrzem słowa, bardzo utalentowanym aranżerem nastrojów. Wyzwala w czytelniku silne emocje, które towarzyszą mu długo po lekturze. Nie każdemu przypadnie on do gustu, ponieważ porusza się po terytorium beznadziei, melancholii, desperacji i rozpaczy. Rzuca swoich bohaterów w najczarniejsze scenariusze, po czym każe im znaleźć się w jeszcze trudniejszych warunkach. 
Z bezwzględnością buduje świat okrutny, z bezwzględnymi ludźmi, trudną historią, surową naturą. Udręka i zgryzota są w zasadzie jedynym celem bohaterów McCarthy'ego. W tej książce nie widać śladów nadziei na przyszłość.
USA, na granicy z Meksykiem zamieszkuje farmerska rodzina Parhamów. Ojciec rodziny, wraz z dwoma nastoletnimi synami, hodują bydło. Starszy z chłopców, szesnastoletni Billy pomaga zastawić sidła na wilki, które dziesiątkują stado. Kiedy udaje mu się złapać w nie wilczycę, nie potrafi jej dobić, tworzy się między nimi więź, która doprowadzi Billy'ego do niekonwencjonalnych kroków, które zaważą na przyszłości całej rodziny.
Druga część powieści opisuje przygody obu braci (młodszy ma na imię Boyd), którzy przekraczają granicę w poszukiwaniu koni. Trzecia część to również podróż przez Meksyk, napędzana żądzą zemsty i niewyartykułowanym bólem.
Meksyk jawi się tu jako terytorium bezprawne, złowieszcze, nikczemne, gdzie pośród zastanej dzikości, trzeba nauczyć się liczyć tylko na siebie, by ocaleć.
Znów (podobnie jak we wcześniejszej książce Rącze konie), mamy do czynienia z brutalnym dorastaniem, samotnością, okrucieństwem życia. Tylko, że tutaj nie widać śladów jasnej przyszłości, nikt nie dodaje bohaterom otuchy.
Powieść pełna symboliki, odniesień, nawiązań i smutku, takiego bez granic.

2 komentarze:

  1. Na lekturę etapującą smutkiem i rozpaczą, bez żadnej nadziei obecnie nie mam ochoty...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy mam obecnie ochotę na książkę pełną smutku.

    OdpowiedzUsuń