Franciszka Janusiak nie przypuszczała, że wyjazd na pierwsze w życiu wczasy pracownicze odmieni jej życie. Jest rok 1968, Franka trafia na dwa tygodnie do Karpacza, gdzie zostaje już na stałe, jako żona kierownika ośrodka wypoczynkowego, jako pani Wołodarska.
Życie jej nie oszczędza, gdy mijają pierwsze porywy namiętności, przychodzi pora na prozę życia, poznawanie się, dostosowywanie do zastanych norm i obyczajów.
Świeżo poślubiony mąż nie jest tak idealny, jakby to wynikało z pierwszych miesięcy wspólnego życia, zaś teściowa to ziejąca jadem, okrutna kobieta. Młoda, niedoświadczona dziewczyna, musi poradzić sobie z nową rodziną, ułożyć z nimi stosunki, znaleźć sposób na życie. Ma też marzenia, które obiecuje sobie spełnić, tylko czy dane jej będzie pozostać wiernej swoim ideom?
Na szczęście znajduje przyjaciela, stopniowo też zaczyna wyzwalać się spod zaborczych skrzydeł męża, kochającego ją chorą, napastliwą miłością. Franka nie poddaje się trudom życia i walczy o swoje marzenia. Poznając jej historię, czasem jej współczujemy, czasem dopingujemy i cichutko szepczemy: brawo!
To ciekawa obyczajowa opowieść (troszkę czytadło) o zwykłym życiu późnych lat 60., 70. i 80. w sudeckim mieście. Przeciętna bohaterka daje poczucie realności opisanych sytuacji, jej nieprzeciętne decyzje i marzenia, dodają otuchy czytającym, sprawiają, że cała książka zyskuje znamiona niezwykłej historii.
Jest tu zdeterminowana, odważna kobieta, jest przyjaźń, miłość, intrygi, przeciwności losu. Są też poboczne historie ludzi w pewien sposób bliskich France, których życiorysy są bardzo różnorodne, często tragiczne, pokazujące, że happy end to tylko jedna z opcji, niestety nieczęsta. Mimo to cała książka pełna jest wiary i ciepła, a także zwykłej serdeczności, która potrafi ogrzać równie skutecznie jak miękki koc. Autorka zilustrowała starą prawdę, głoszącą, że chcieć to móc, że trzeba mieć odwagę realizować swoje pragnienia.
Już wiem jak potoczy się historia zwyczajnej niezwyczajnej Franciszki. Warto ją poznać.
Mam chrapkę na tę książkę, pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńSkoro warto, to czemu nie. Ufam Twojej opinii.
OdpowiedzUsuńWypadałoby w końcu sięgnąć po Ulatowską- tematycznie w porządku, a motto o realizacji marzeń prawdziwe :)
OdpowiedzUsuń