Staram się patrzeć na Gruzę przez pryzmat jego wcześniejszych filmów: Dzięcioła, Przeprowadzki, czy też nieśmiertelnych seriali: popisowego Czterdziestolatka czy znakomitej Wojny domowej. Sprawdził się tam i jako scenarzysta, i jako reżyser. Dlatego też, poprzez sentyment do ekranowej twórczości, zwróciłam uwagę na Rok osła.
Jest rok 2010. Autor opisuje, z właściwym sobie poczuciem humoru, spostrzeżenia i komentarze obejmujące wydarzenia sprzed trzech lat. Odnosi się do wydarzeń politycznych, towarzyskich. Nie poprzestaje na tym, między poszczególnymi podsłuchami z rzeczywistości, przemyca wspomnienia z przeszłości, anegdotki o artystach, własne przygody sprzed lat (jak choćby zabawne reminiscencje z aresztu na Wilczej).
Bawi anegdota o przyjeździe do Polski Marleny Dietrich, telefoniczna rozmowa z Zofią Czerwińską, wspomnienia z festiwalu nalewek. Jest garść historii o Andrzeju Wajdzie, Bohdanie Łazuce, czy Zbigniewie Cybulskim.
Cytuje fragmenty wywiadów znanych ludzi, wybierając ustępy demaskujące egzaltację, próżność i śmieszność powyższych.
Absurdy artystycznego światka bawią, ale w szerszej perspektywie powodują konfuzję...
Książka przypomina mi trochę felietony Jerzego Iwaszkiewicza, jest inteligentnie, kąśliwie, ironicznie,a nade wszystko zabawnie.
Można się cieszyć lekturą, choć dla mnie ta książka jest za długa. Zbyt wiele anegdotek, zbyt wiele opowiadań, zbyt wiele podsłuchów. Od przesytu konwencja traci świeżość, trochę nuży, trochę męczy. Warto więc dawkować lekturę, by nie ulec podobnym odczuciom. Jako porcjowana lektura będzie w sam raz.
Wydaje mi się, że jest to bardzo nietypowa lektura. W każdym razie na chwilę obecną jakoś nie czuje się na siłach aby ją sobie dozować choćby i stopniowo, lecz może kiedyś... kto wie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie. Postać Gruzy mnie zbytnio nie interesuje.
OdpowiedzUsuń