niedziela, 9 października 2022

Jo Nesbø - Zazdrość [recenzja]

 

Przekład:  Iwona Zimnicka

Wydawnictwo Dolnośląskie

Wrocław 2021


Ten zbiór to przykład na to, że Autor nie powinien wydawać opowiadań. Nie wychodzą mu najlepiej. Co gorsza, pokazują jak słabym jest pisarzem. 

Król jest nagi. Decyduje o tym fabuła (naiwne rozwiązania intryg), postaci drugoplanowe nie realizują zagadnień fabularnych, są papierowe, czasem nieuzasadnione. Refleksje i dialogi wewnętrzne bohaterów są mało przekonujące i wyglądają jak ćwiczenia stylistyczne na warsztatach pisarskich.

Najbliżej sukcesu (w znaczeniu: sensowności powstania) jest utwór tytułowy. "Zazdrość" to umiejscowiona na greckiej wyspie Kalimnos intryga. Ateński policjant zostaje oddelegowany do zbadania sprawy rzekomego samobójstwa  niemieckiego turysty. Sprawa wydaje się być prosta i oczywista. Nikos Balli, komisarz z wydziału zabójstw szybko podważa alibi brata bliźniaka (sic!) zamordowanego. I tu zaczyna się polowanie na prawdziwego sprawcę. Gdyby rozpisać to opowiadanie na powieść, rozciągnąć na pełnowymiarowy thriller, kryminał, Autor znalazłby pewnie moce twórcze, by udźwignąć temat, spowodować, że postaci i wątki nabiorą siły i mocy przekonywania.

Problem polega na działaniach, które skracając intrygę do koniecznego minimum wymaganego przez rozmiary i ramy opowiadania,  zniekształcają one historię, robiąc z niej niekompletną i nierzeczywistą, która aspiruje do bycia opowiadaniem. A i tak ma tam najbliżej spośród wszystkich utworów zawartych w tomie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz