sobota, 18 grudnia 2021

Tatiana Țîbuleac - Lato, gdy mama miała zielone oczy [recenzja]

 

Przekład: Dominik Małecki

Wydawnictwo Książkowe Klimaty

Wrocław 2021


Pierwsze zdanie, pierwsza strona, pierwszy rozdział zachwyciły mnie i urzekły. Tak powinna wyglądać literatura piękna: sugestywna, barwna, pełna emocji. Nikoniecznie pozytywnych. Bohater książki, Aleksy kończy właśnie szkołę (wygląda na placówkę zamkniętą dla osób z poważnymi zaburzeniami psychicznymi) i rozpoczyna długo wyczekiwane wakacje. Marzy o podróży do Amsterdamu, tanim seksie, używkach i oddaniu się przygodzie. Ku jego zaskoczeniu, ląduje w północnej Francji wraz z znienawidzoną matką, gdzie mają spędzić wszystkie letnie miesiące.

Podróż wymuszona, przymusowa i konieczna zmienia się z każdym dniem w tworzenie relacji matki z synem. Z każdym dniem mocniejszej, prawdziwszej. Złość, krzywda, brak czułości, które kumulowały się przez lata, zapomnienie, odrzucenie, trudna rodzinna historia, pełna traum nie sprzyjały bliskości. Każde z nich miało problem z odnalezieniem drogi do drugiego, każdemu z nich wydawało sie, że ta relacja nie jest już potrzebna. A jednak jest.

W monologu Aleksego odbija się każda stracona chwila, każdy samotny moment, który musiał przeżyć bez matki. Retrospektywy mieszają się z teraźniejszością, pojawia się to, co będzie w przyszłości. Czasy przenikają się, nie niszcząc spójnej struktury opowieści. Ta, zasadniczo, pozbawiona tempa opowieść cały czas utrzymuje wysoka temperaturę uczuć i namiętności. Z mocą, silnym nacechowaniem emocjonalnym spisuje bohater swoje wspomnienia z tamtego lata.

Autorka bywa w pewnych fragmentach dość obcesowa i bardzo obrazowa, jeśli chodzi o ubieranie w obrzydzenie i niechęć uczuć jakimi darzy syn matkę. To na tyle nieczęsty rodzaj narracji, że robi na mnie jeszcze wrażenie. Jednocześnie obserwujemy przemianę bohaterów, nabieranie przez nich łagodności i empatii. Finał oraz przebyłyski dotyczące przyszłości są równie mocne, co cała historia, Autorka nie pozostawia czasu na swobodny oddech.

To bardzo niezamierzony efekt, szczególnie w kontekście tematyki, jaka jest tu poruszona, ale po lekturze tej książki najbardziej w świecie chcę teraz odwiedzić wietrzne plaże północnej Francji.

1 komentarz: