wtorek, 13 maja 2014

Anna Ficner - Ogonowska - Krok do szczęścia [recenzja]

Dużym błędem z mojej strony było czytanie kolejnych książek Ficner - Ogonowskiej jedna po drugiej. Jako że traktują o tych samych bohaterach, całość zlała mi się w jedno i teraz mam problem z dopasowaniem treści do poszczególnych tytułów.
Nie jest to jednak moją wielką troską, gdyż fabuła wszystkich książek cyklu zamyka się w słowach: i chciałabym i boję się... Zdumiewające jak temat i historię, którą można by opowiedzieć w dwóch zdaniach autorka rozdmuchała na 4 tomy, niektóre z nich całkiem opasłe. Wodolejstwo prima sort, myślę, że autorka nadaje się do pisania politycznych przemówień, też o niczym, też przydługie.
W fabule, co krok pojawiają się te same wyjaśnienia postępowania Hanki (czyli głównej  bohaterki), pisane lekko tylko zmodyfikowanymi słowami. Bardzo to irytujący zabieg, ileż można prawić o tym samym?
Ogólnie rzecz ujmując, czytanie tej książki to jak jazda po rondzie, czyli w kółko to samo przed oczami.
Pierwsze okrążenie na wspomnianym wyżej rondzie zafundowała nam autorka w książce Alibi na szczęście (tu recenzja). Drugie kółko to właśnie Krok do szczęścia.
Śledzimy dalsze losy bohaterów, którzy tym razem przygotowują się do ślubu Dominiki i Przemka (wszyscy), przeżywają ciągłe rozterki (Hanka), poznają rodzinne tajemnice (też Hanka), gonią króliczka (szlachetny Mikołaj), ratują całość dobrym nastrojem i ciętym językiem (Dominika).
To tyle w kwestii fabuły.
A tak na marginesie, chyba coś mi na głowę padło, że przeczytałam wszystkie cztery tomy. Albo chwilowe zaćmienie, albo wrodzony upór i zawziętość. Nieistotne. W nagrodę za cierpliwość w ciągłym jeżdżeniu po fabularnym rondzie sprawię sobie jakiś bijący po oczach medal. Tyle.

3 komentarze:

  1. Spotkałam się z różnorodnymi opiniami na temat tej serii - jedni wychwalają ją, a inni ostro krytykują. Ja na pewno skorzystam z okazji posiadania pierwszej części i przeczytam ją kiedyś (ale to pewnie w dość dalekiej przyszłości), a później być może skuszę się na resztę - o ile "Alibi na szczęście" przypadnie mi do gustu. Jednak będę pamiętać, aby nie sięgać po wszystkie części w bardzo zbliżonym czasie - muszę zrobić sobie pewne odstępy, aby wszystko nie zlało mi się w jedno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna mam w planach całą serię, ale czytam tak zróżnicowane opinie, że nadal nie wiem, czy się zabierać za tą prozę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jazda po rondzie, ale podsumowanie :) zgadzam się z Awiolą, że krążą bardzo różnorodne opinie co twórczości tej Pani.

    OdpowiedzUsuń