wtorek, 6 maja 2014

Tadeusz Konwicki - Zwierzoczłekoupiór [recenzja]

Zwierzoczłekoupiór: To jest takie coś, które nas przez całe życie osacza. W tym zawiera się wszystko, czego nie rozumiemy w naturze (...), czego nie znamy w człowieku, i wszystko, czego nie wiemy w ogóle o niewiadomym.
W tym cytacie kryje się cała esencja książki, tłumacząca wiele, będąca najtrafniejszym objaśnieniem bolesnego finału, który kompletnie wstrząsa czytelnikiem.
Pozornie lekka opowieść o życiu pewnego chłopca, która jednak skrzy się wieloznacznością, ukrytymi prawdami, schowanymi między dowcipnymi zdaniami.
Początkowo traktowałam tę powieść jako książkę dla dzieci, z każdą następną stroną nabierała ona uniwersalistycznego wymiaru, coraz bardziej kwalifikowała się również dla starszych odbiorców.
Jest tu humor, dystans, puszczanie oka, satyra na różne ludzkie archetypy. Nie brakuje ciepła rodzinnego, absurdu, przygody, momentami jawi się jako baśń, na finał gotując wspomniany trudny epilog...
Bohaterem jest uczeń czwartej klasy, Piotr. Przemądrzały, inteligentny chłopak, charakteryzujący się dużym oczytaniem, wybornym zmysłem obserwacji oraz zupełnym znudzeniem życiem i brakiem ciekawości świata, który doskonale zna z encyklopedii i innych mądrych książek. Ma wyniosłą, kapryśną siostrę - licealistkę, panią Zosię. Ojca pracującego w biurze maszyn liczących w Instytucie Lotniczym oraz matkę - malarkę abstrakcjonistkę, w pełni oddaną rodzinie. Szczegóły z rodzinnego życia (ulokowanego w przaśnym warszawskim PRL-u) przeplata w swej opowieści z niezwykłymi przygodami, które stają się jego udziałem.
Otóż pewnego dnia do jego drzwi puka Sebastian, pies - wynalazca, który w poprzednim życiu był angielskim lordem. Jest on mówiącym dogiem, który wybrał sobie chłopca na towarzysza podróży w inny, równoległy świat. Zaproponował Piotrowi misję, która okazała się ryzykownym przedsięwzięciem, wiążącym się teleportacją do przedwojennej Polski, celem uratowania nieszczęśliwej dziewczynki, Ewy. 
Nietypowość przygód, które mnożą się i wciąż spiętrzają, powoduje odrealnienie, posmak ułudy i niemożebności. Wszystko jednak ma swoje wytłumaczenie, wystarczy tylko poczekać do finału, po którym na długo pozostanie w czytelniku refleksja.

3 komentarze:

  1. Nie dla mnie książka- mimo, że jak piszesz na końcu wszystko ma swoje wytłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sobie myślę, że ta książka bardziej wpadnie w czytelnicze gusta mojej małoletniej (5 klasa) siostrzenicy, gdyż główny bohater jest zbliżony do niej wiekowo, dlatego jej polecę tę ksiązkę, bo sama raczej nie czuje nią zainteresowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. O dziwo mnie ciekawi, chociaż nie lubię bohaterów mądrzałków i takich młodocianych.

    OdpowiedzUsuń