wtorek, 31 maja 2022

Eshkol Nevo - Ostatni wywiad [recenzja]

 

Przekład: Anna Halbersztat

Wydawnictwo Pauza

Warszawa 2022


Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejną powieść Eshkola Nevo. Po iście epickim "Neulandzie" na język polski zostały przetłumaczone "Samotne miłości", które hojnie obdarowują czytelników wielością postaci i ich rozterek. Wspaniały jest Nevo w tworzeniu pola do rozmyślań, zadumy, zręcznie manewruje on czytelniczymi odczuciami i podrzuca różne typy doznań. To cenne i prawdziwie pożądane odczucia, które sprawiają, że lektura jest soczysta, mocna i zapadająca w pamięć.

Tym razem Nevo zaskakuje. Po pierwsze forma, po drugie treść. W strukturze książka przedstawiona jest jako internetowy wywiad, w którym znany autor powieści otrzymuje garnitur pytań, bardzo tendencyjnych i pretensjonalnych. Sam bohater od początku nie traktuje ich poważnie, nie odpowiada na nie wprost, zamiast tego są one swego rodzaju przerywnikiem od snucia historii swego życia, z której powoli dowiadujemy się dręczących go szczegółów. Od problemów małżeńskich po troski związane z dziećmi. 

Szara codzienność głównego bohatera jest zaprzeczeniem wyobrażeń o życiu znanej i poważanej osoby: śniadanie, odwożenie dzieci do szkoły, praca na boku, dająca dodatkowe pieniądze, ot, szaruga dnia powszedniego. Wspomnienia z młodości, relacje z kolegami, z których jeden zaginął (wspaniałe są te fragmenty w których bohater ujawnia ile razy szukał przyjaciela, w ilu osobach widział jego twarz, ile razy wydawało mu się, gdzieś na krańcu świata, że widzi tego, który zapadł się pod ziemię przed laty), a drugi jest nieuleczalnie chory, to esencja przyjaźni i pisania o niej. Skromna, bez epatowania wielkimi słowami i czynami historia o tym, że życie z kimś jest życiem dużo pełniejszym niż życie bez kogoś, będącego punktem odniesienia, piorunochronem czy innym rodzajem wsparcia.

Towarzysząc tej opowieści, którą śmiało można porównać do terapii psychologicznej, widzimy coś, co nasz opowiadacz nie do końca chce nazwać. Widać jego samotność w rodzinie, załamanie relacji z żoną, dorastające dzieci, które nie potrzebują już tyle uwagi co kiedyś. Jak radzić sobie z taką kolejnością rzeczy? Uciec w samotność, choć to chyba złe określenie. Bohater nie ucieka, po prostu się przed nią nie broni. Jest samotny, sfrustrowany, nieszczęśliwy, a jednocześnie przerażony, odwlekający to co konieczne w jak najdłuższym czasie, a jednocześnie pojawia się w jego narracji coś na kształt pogodzenia i oczywistości kolejnych etapów, których jest udziałowcem. Jak to możliwe? Ha! Takie psychologiczne łamańce potrafi skompilować Nevo.

Potwierdza on swoją klasę i talent, który za każdym razem z barokowej (w sensie mnogości wątków i postaci, odczuć i wątpliwości, problemów i szczęść) narracji potrafi spójnie, logicznie i atrakcyjnie ubezwłasnowolnić czytelnika na czas kontaktu z lekturą.

Naprawdę dobra literatura. Naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz