środa, 30 marca 2022

Yasmina Reza - Serge [recenzja]

 

Przekład: Joanna Kluza

Wydawnictwo Sonia Draga

Katowice 2022


Zaczyna się wybornie: z lekkością, dystansem, swobodą. Reza porusza się między bohaterami z bezpretensjonalnością, ciekawością i sympatią. Ich paryskie życie, odpryski historii i dawnych czasów, które momentami wracają w rozmowach, rodzinne plotki, podglądania, porówywanie tego co się komu w życiu mniej lub bardziej udało. Relacje między rodzeństwem, rodzciami a dziećmi, próby rekonstrukcji zależności na linii: wuj - siostrzeniec (zabawna tyrrada o pracy kucharza), wszystko to nadaje historii rozpęd i nadzieję na dalszy, interesujący rozwój.

Kiedy jednak ta, co tu dużo kryć, dość dysfunkcyjna rodzina, wybiera się wspólnie do miejsca kaźni swoich przodków - do Auschwitz, wówczas, w zamyśle, ma być tylko lepiej. W rzeczywistości tutaj książka powinna się skończyć. Jako opowiadanie. Ten polski fragment jest zwyczajnie zły. Przeciagnięty, przekombinowany, czasem nużący, czasem o niczym, czasem nieumiejętnie dotknięty.

Sam wątek daje niezliczone możliwości, jednak Reza nie podołała im. Pokazała swą epicką słabość. To, co udaje się w dramatach - dialogi i ich tempo, tutaj wspomagane (czytaj: osłabiane) opisami, staje się farsownie niepotrzebne. 

Z założenia szukanie zmarłych w spisach muzealnych, zawody w wyszukiwaniu nazwisk znajomych i przyjaciół na ścinach obozowych baraków, czy selfiaki przed Blokiem X to gotowe obrazy, mocne, sugestywne i zostające w pamięci. Tutaj to za mało. Tutaj, są one ujęte w dość niefortunny sposób. 

Myślę, że w dramatycznej formie z didaskaliami ta historia zagrałaby dużo mocniej. Powieściowy kostium nie leży najlepiej na talencie literackim Rezy. Niestety, "Serge" dobitnie to pokazuje.


1 komentarz: