niedziela, 17 marca 2013

Tess Gerritsen – Nosiciel [recenzja]


Ta książka zupełnie odstaje od pozostałych publikacji Gerritsen, z jakimi dane mi było się mierzyć. Z pewnością jest też najbardziej tematycznie medyczną powieścią z dotychczas mi znanych.
Dr Claire Elliot odkupuje praktykę lekarską w małym miasteczku Tranquility w Maine (tu od razu pojawia się skojarzenie z innym pisarzem, którego niemal każda książka dzieje się w tym amerykańskim stanie), gdzie przeprowadza się z nastoletnim synem. Mała społeczność lokalna przyjmuje ją z nieufnością, wręcz z niechęcią. Podejrzliwość wobec Claire wzrasta po dramatycznych wydarzeniach w szkole. Nastolatek, Taylor Darnell, podczas lekcji biologii urządza strzelaninę, raniąc kilka osób. Adwokat chłopca obarcza winą dr Elliot, która odstawiła jego leki na zaburzenia koncentracji uwagi. Tylko czy chłopak naprawdę ich potrzebował, co faktycznie popchnęło go do popełnienia zbrodni? W trosce o własne dobre imię, karierę, ale też z potrzeby dotarcia do prawdy, zaczyna ona szukać odpowiedzi na pytanie: czemu doszło do tragedii? Co gorsza, niepokojące symptomy przejawiają też inne nastolatki, stają się agresywne, budzące przerażenie nawet wśród własnych rodziców. Przemoc w mieście rozwija się według pewnego wzorca, a teorie dr Elliot spotykają się wrogim przyjęciem wspólnoty, która w coraz śmielszy sposób demonstruje jej, iż nie jest tu mile widziana.
Gerritsen dobrze radzi sobie z odtwarzaniem małomiasteczkowych warunków, pokazuje relacje między mieszkańcami, stereotypy, odsłania lokalne sekrety, uprzedzenia, przesądy. Wyrobiony język, płynność, łatwość w prowadzeniu narracji i ciekawe rozwiązania dotyczące poszczególnych wątków jak zwykle nie pozwalają się nudzić. Solidna dawka dobrego dreszczowca.

2 komentarze:

  1. Trochę mnie odstrasza medyczność w książkach, ale reszta (po Twojej opinii) tak mnie zachęciła, że poszukam tej książki :)

    OdpowiedzUsuń