sobota, 16 marca 2013

Izaak Babel – Dziennik 1920 [recenzja]


Niezwykłe wojenne świadectwo. Wstrząsający obraz frontowej codzienności, widziany z perspektywy Kiryła Lutowa, korespondenta polowego gazety Krasynyj kawalerist (pod takim pseudonimem do armii zaciągnął się Babel).
(…) obszarpani, ziewający Żydzi, porozjeżdżane drogi, wywrócone krzyże przydrożne, niemrawa ziemia, splądrowane kościoły, - tak oczami autora wyglądała Galicja czasów wojny polsko – bolszewickiej. Cała relacja przeniknięta jest opisami kolosalnych zniszczeń, złamanych ludzkich losów, których nie oszczędzały kolejne zbrojne oddziały, najeżdżające ich miejscowości. Wnikliwe, obrazowe studium wojennego chaosu i bezsensu. Mimo przynależności do kozackiej Armii Konnej, potrafił prawdziwie, bez mitologizacji i fałszowania prawdy pisać o bolszewickich wojskach. Jednak w swoich relacjach nie oszczędza też Polaków, jest do gruntu uczciwy i sumienny w przekazywaniu relacji. Bezsens wojny, nienawiść do niej wyziera z każdej stronicy. Babel pisze: tabory, jezdni, wsie na poły zburzone, pola i lasy (…), czasem jakiś ranny. Wojska to ruszają naprzód, to cofają się, panuje dezorganizacja i mętlik, panika obozowa, wlokące się bez końca marsze nocne, taka jest rzeczywistość wojny 1920 rok. I głód. Dojmujący, skłaniający do kradzieży, nie szczędzący nikogo. Dziennik ten daje ponury obraz zbrojnych konfliktów, gdzie zwykli ludzie cierpią gwałt, rabunek, rany.
Hemingway uważał Babla za mistrza krótkiego opowiadania. By przekonać się o prawdziwości tej opinii dobrze jest sięgnąć po Dziennik 1920.

1 komentarz:

  1. To z pewnością trudna książka. Szkoda, że ludzie mimo takich publikacji nadal widzą sens w wojnie i mordowaniu drugiego człowieka.

    OdpowiedzUsuń