poniedziałek, 7 stycznia 2013

Maria Szelestowska – Lubię żyć [recenzja]

Ilu trzeba było przyjaciół niezawodnych,
Ilu ludzi życzliwych,
Ilu szczęśliwych zbiegów okoliczności
I niewiarygodnych przypadków,
Żeby tę wojnę mógł przeżyć jeden
zaszczuty człowiek.
To motto w pełni oddaje istotę książki Marii Szelestowskiej. Pisana prostym językiem, bez literackiego zadęcia i artystycznych zapędów relacja z piekła. Opowiadając swoje okupacyjne doświadczenia autorka wciąż odnosi się do motta, gdyż każde zajście, najtragiczniejsza historia wymagała tych niewiarygodnych zbiegów okoliczności, by relacja Szelestowskiej w ogóle powstała.
Przyjaciele, przypadki, może intuicja spowodowały, że autorka przeżyła. Nie bez znaczenia był też dobry wygląd. Wstrząsające świadectwo czasów wojny pisane przez zwykłą kobietę, która po prostu chciała i lubiła żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz