sobota, 22 marca 2025

Torgny Lindgren - Przepis doskonały [recenzja]

 

Przekład: Dawid Jabłoński

Wydawnictwo Art Rage

Warszawa 2025


Każde spotkanie z twórczością Lindgrena jest dla mnie i zaszczytem i przygodą. Jego poczucie humoru, silnie zabarwione absurdem, umiłowanie groteski, czasem odniesienia do dzieł wielkiej literatury (nawiązanie do Doriana Graya było poruszające i prawdziwie zabawne) są ucztą dla czytających.

Jest w tym pisarstwie swawola i szaleństwo. Zwyczajne szaleństwo. Nieskrępowane, naturalne, sprawiające wrażenia płynącego z potrzeby, bardzo na miejscu, nieprzekombinowane, wystarczające, nie za zbyt, niezbyt nadto. 

Przy całej tej energii słowa i języka trzeba jeszcze mieć przestrzeń na poruszanie się między prawdą a fikcją, tym co rzeczywiste, a tym co iluzyjne. 

Gdy, po raz kolejny, okazuje się, że przeszłość ma wielki wpływ na to co dzieje się dziś, Autor próbuje oswoić czytelników z tą właśnie prawdą. Czasem zbrodniarz wojenny udaje komiwojażera. Czasem dziennikarz udaje, że historie, które opisał i spreparował wydarzyły się naprawdę. Czasem pensjonariusz domu starców młodnieje, strasząc tym samym personel zakładu. Czasem ktoś jeździ po całym regionie Szwecji, by znaleźć doskonały salceson. Czasem wiejski nauczyciel wygłasza do gruźlicznych uczniów tyrradę o "wykasływaniu się do zdrowia". Takie sprawy. Takie historie. Takie emocje. 

Jest dziwnie, ale nie dziwacznie, jest z morałem, sensem i wielką swobodą i wyobraźnią. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz