wtorek, 16 stycznia 2024

Torgny Lindgren - Legendy [recenzja]

 

Przekład: Tomasz Feliks

Wydawnictwo ArtRage

Warszawa 2024


Na początek, jak zwykle gdy piszę o książkach tego wydawnictwa, kilka słów pochwały nad wydaniem i jego starannością. Jest ono bardzo estetyczne, ze świetnym fontem i doskonałym projektem na okładce, a także stonowanym, bardzo eleganckim całościowo dziełem, które sprawia przyjemność zarówno pod względem estetycznym (to na początku) aż po wyjątkową treść.

Choć sam Autor "Legend" zwykł mawiać, że nie ma większej różnicy między pisaniem a czytaniem, bo są tylko dwie strony tego samego, to jednak, pomijając kokieteryjny i żartobliwy wydźwięk tej opinii, nie mogę się z nim zgodzić.

Sama już biografia Lindgrena jest ciekawa, droga jaką pokonał przywodzi na myśl niezwykły hart ducha i wolę walki, a także ciekawość świata Autora. Jego humor, fantazja, niezwykły dar opowiadania powodują, że trudno oderwać się od lektury. 

W zbiorze wybrzmiewają echa filozofii Kirkegaarda i Wittgensteina, ważne są doświadczenia jednostki, człowiek będący syntezą konfliktów i przeciwieństw, zlepkiem (nie zawsze oczywistym) świadomości i nieświadomości, wolności i przymusu. 

Jedyną stałą w świecie przedstawionym (w każdej jego wersji) wydaje się być paradoks. I potwierdza to każde zawarte w tomie opowiadanie. Już pierwsze o powolnym upadku osady Prazalanz, gdzie z czasem dla ludzi śmierć stała się ważniejsza od życia. I w drugim, gdzie w wyniku karcianej przegranej jeden z grających staje się niewolnikiem wygranego.

Zjawiskowy wręcz absurd mieści się w trzecim opowiadaniu, w którym kobieta zwana Dziewką trzyma w kieszonce pod piersią mieszkanie dla malarza Zorna, który był bardzo szczęśliwy w tym ciepłym fałdzie skórnym. Gdy, jednak, Dziewka zmarła Zorn odkrył, że świat to "gotyckie szaleństwo", a żałoba przyniosła mu wyjątkową sławę, a także ciągłe zmniejszanie swoich rozmiarów.

W biblijnej opowieści o najgrubszym spośród ludu - Jozuem, istotą jest właśnie jedzenie, będące namiętnością i sensem. Ta opowieść pokazuje także jak powszechna jest chciwość, zuchwałość, a zagłada często traktowana jako naturalny stan.

Mocno i klarownie wybrzmiewa także opowieść o Signarze i jego córce, Rut. Dziewczyna marzyła o podróżach, ucieczce z prowincji, szukaniu przygód i rozpościeraniu skrzydeł. Ojciec nie mógł jednak znieść myśli, że zostanie sam. W efekcie różnych mniej i bardziej udanych symulacji związanych ze zdrowiem Rut zostaje w domu. Czym to się skończy?

Signhilda, kolejna bohaterka kradnie dobra materialne (ale nie ponad miarę), gdyż sama została okradziona z uczuć. Otto, którego głód ziemi prowokował do najgorszych czynów, jest opowieść o skandynawskich noblistach, jest też nikczemny duch, który próbuje wystawić Buddę na pokuszenie. 

Uczta za ucztą, prowokacja za prowokacją i całe morze niuansów. Czytajcie, cieszcie się tą lekturą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz