środa, 15 listopada 2023

Kazimiera Iłłakowiczówna - Poezje wybrane [recenzja]

 

Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy

Warszawa 1977


Wróciłam do Iłły raczej z sentymentu dla biografii (ale tych lat dziecinnych spędzanych na Inflantach, późniejszy bunt, sufrażystki, ucieczka do Petersburga, protesty w Oxfordzie, bycie siostrą miłosierdzia w czasie Wielkiej Wojny). Nie będzie moją ulubioną poetką, nie. Jednak doceniam jej postawę, to, że traktowała poezję jako dodatek do prawdziwego życia. Miała wielki dystans, gdy wspominała, że nie wyobraża sobie życia bez muzyki, ale bez poezji już tak.

W wierszach bywa melancholijna, ma w sobie smutek i tęsknotę, jak mawiali ówcześni: "srebrzystą poświatę", rodzaj chłodnej szlachetności, dobrze określającej jej twórczość.

Najlepiej oddać głos Autorce. W wierszu "Oczekiwanie": "(...) jesteśmy senni i cisi jak piasek wichrom powolny. Wysoko grom lasu wisi runąć niezdolny".

"O jesieni, jesieni": "Niech się wszystko odnowi, odmieni. O jesieni, jesieni, jesieni".

"Nie chcę nic wiedzieć o gwiazdach" : "Nie chcę nic słyszeć o gwiazdach! Jam sama jest jak gwiazda błądząca, co przecina rozpędem - eteru zasypane światami pustynie, coraz blasku nabiera, im się bardziej o krawędzie blasku roztrąca".

"Połów": "Od czarnej słodyczy, jedwabnych snów dusza powstaje, i tęskni znów, i wije wianki, i powrozy wije, i zarzuca je gwiazdom i księżycom na szyję, wychodzi z ciała na niebieski połów i wraca z siecią pełną ptaków i aniołów".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz