środa, 17 sierpnia 2022

Romain Rolland - Colas Breugnon [recenzja]

 

Przekład: Franciszek Mirandola

PIW

Warszawa 1983


XVI-wieczne francuskie przysłowie głosi: "święty Marcin pije wino, wodę pozostawia młynom". To znakomite motto dla powieści Rollanda. Autor przymuszony wewnętrznie przez miłość do rodzinnej krainy (Burgundia niwernyjska) postanowił umieścić idylliczną krainę miejscem dla akcji.

Narrator - stolarz snuje opowieści, których ma pełne kieszenie. W jednej ręce dzierży kajet, w drugiej szklaneczkę wina i dalej! Do opowieści! Jedna z nich traktuje o Królu Rogali i Królu Kiełbas kroczących dumnie w pochodzie z Wiosną i Wielkim Postem.  Innym razem pisze o oblężeniu miasta, pewnym proboszczu, serenadzie, czasem wtrąca trzy grosze o śmierci, fantazji poddanych księcia.

"Jestem sobie figlarz nie lada. Im mniej posiadam, tym jestem bogatszy".

Słuszne zdają się porównania do Rabelais'a, gdyż język i humor ma podobną moc, soczystość sardonicznego stylu wspomnianego wyżej mistrza. Ta książka to bez wątpienia hołd oddany ojczystej ziemi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz