czwartek, 31 maja 2018

Emma Beddington - Zawsze będziemy mieli Paryż [recenzja]

Przekład: Grażyna Jagielska
Grupa Wydawnicza Foksal
Warszawa 2018

Od jakiegoś czasu powtarzam zawzięcie mocno przestarzałą, ale bardzo prawdziwą maksymę: uważaj o czym marzysz, bo się spełni.
Wiem co mówię.
Bohaterka książki Emmy Beddington, a w zasadzie sama Emma doświadcza rozterek właśnie z powodu spełniających się marzeń.
Jako nastolatka marzyła o życiu w Paryżu.
Gdy tylko skończyła szkołę wyjechała z rodzinnego Yorku do Francji. Nie była to podróż do świata mody i blichtru, a do ponurej, zimnej Normandii.
Z deszczu pod rynnę. Tylko, że w zupełnie inną mentalność i podejście do świata. Praca w szkole, kontakt z młodzieżą, poznawanie rówieśników stają się nową rzeczywistością bohaterki, nie do końca taką o jakiej marzyła.
Jednak Rouen to tylko trampolina do zmian, gdy Emma poznaje swego partnera życie nabiera rozpędu - studia, deklaracje, postanowienia, aż w końcu życie w Paryżu, które... w marzeniach wyglądało dużo lepiej niż w rzeczywistości.
Trudny dnia codziennego, kłopoty z aklimatyzacją oraz dostosowaniem się do norm środowiska w które się wkracza torpedują Emmę.
Zaczyna tracić wiarę w siebie, popada w ponure nastroje. Świetlisty, pełen pocztówkowych widoczków Paryż nie był celem podróży, a jedynie etapem, potrzebnym do osiągnięcia rodzinnego szczęścia.
Pełno tu truizmów, ale popartych doświadczeniem, czasem bardzo gorzkim. Zmieniają się tylko dekoracje, epoki, sytuacje polityczne, w kwestii związków i relacji międzyludzkich wszystko pozostaje takie samo: cierpienie, samotność, trud, miłość, radość i cała paleta pozostałych ważkich emocji nie ulega modyfikacjom.
Marzenia o wspaniałych miejscach, podróżach, przygodach są niczym w porównaniu z ciepłą rodziną, wsparciem i poczuciem bezpieczeństwa gwarantowanym przez obecność najbliższych.
Niby wszyscy to wiedzą, ale niektórzy muszą dojść do tej prawdy okrężną drogą, trudną, wyboistą i pełną pułapek.
Emma Beddington opisała swoją.
To odważny krok, być może terapeutyczny, być może to tylko zabieg marketingowy.
Nieistotne. Robi wrażenie.


Za egzemplarz książki dziękuję:




1 komentarz: