środa, 1 czerwca 2016

Paweł Piotr Reszka - Diabeł i tabliczka czekolady [recenzja]

Wydawnictwo Agora SA
Warszawa 2015

By napisać interesujący reportaż, nie trzeba jechać na Antypody, czy wgłąb Czarnego Lądu. Wystarczy rozejrzeć się po własnym podwórku. Tematów będzie aż nadto. Dowodem na powyższą tezę niech będzie debiutancki zbiór reportaży Reszki, dziennikarza związanego z lubelską Wyborczą, który opisuje właśnie współczesną lubelszczyznę.
Diabeł i tabliczka czekolady to książka laureatka tegorocznej edycji nagrody im. Kapuścińskiego. 
Historie w niej zawarte są i straszne i smutne, trochę na pocieszenie między te gorzkie opowieści autor wplata króciutkie credo/poglądy opierające się na szczęściu. Każda kolejna definicja owego ulotnego szczęścia jest inna, różna od poprzedniej, za każdym razem jednak skupiona wokół małej sprawy, skromnej radości, a przez to  jeszcze bardziej mocna i jaskrawa (spokój, taniec, uczucie ulgi, oddanie).
Jednak krótkie deklaracje szczęścia są tylko pewną odskocznią od trudnych spraw, jakie wybijają się na pierwszy plan. Już reportaż otweirający zbiór robi mocne wrażenie. Opisuje motywację i codzinne życie dziewicy, która zamarzyła by zostać Oblubienicą Chrystusa. Kupiła ślubną suknię, w archikatedrze zgromadził rodzinę, konsekracji dokonał arcybiskup. Stało się - do końca życia będzie trwać w dziewictwie poświęconym Bogu. Jej sprawa. Jednak motywacje i przemyślenia dziewicy powodują, że włos się jeży na głowie...
Wiele takich oryginałów sportretował Reszka: podnoszący ciśnienie materiał o katolickich sposobach na leczenie z homoseksualizmu, samozwańcze programy podstawówkowych nauczycielek, które próbują naprawić relacje w klasie między dziećmi ubigimi, a tymi, którym się dobrze powodzi, czy (dla mnie najbardziej smutny) też reportaż o Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, którzy boją się  przyznać do własnych zasług przed najbliższymi sąsiadami, z obawy przed obmową, zawiścią, wykluczeniem.
Kolejna książka prezentująca Polskę bez makijażu i ładnych ciuszków - odarta z niewiadomych, sekretów i brzydkich tajemnic, pozostawia mocne wrażenie.
Rzecz o rodzinach, które zdecydowały się oddać organy zmarłych dzieci do transplantacji zostały obmówione i źle potraktowane. Opowieść o egzorcyzmach wśród gimnazjalistów (i znów włos się jeży...), zabójstwach wśród wykluczonych nastolatków, przechowywaniu noworodków w zamrażalniku, czy koszmarnych warunkach sanitarnych niektórych mieszkańców regionu, pokazują, jak bardzo różni się świat, który chcemy zobaczyć, od tego, który jest...
Reszka jest jednocześnie dosadny i delikatny, dosłowny i poetycki, czuły i wstrząsający. Trudna to sztuka, a jednak możliwa. 
Jak każdy reporter z prawdziwego zdarzenia, Reszka nie ocenia, po prostu podaje historię, dając pole (i miejsce) czytelnikowi, który sam musi zdecydować po której stronie się opowiedzieć, jak potraktować daną historię.
Ponadto jest reporterem bliskim zwykłego człowieka, bez gładkich zdań, pięknych słów, jego reportaże są takie, jak ich bohaterowie: proste, codzienne, zwykłe, naturalne. Samo życie, tylko takie bez blichtru i sztuczności. Naturalność aż do bólu. 
Niech boli.

1 komentarz:

  1. Jestem z Lubelskiego, więc koniecznie muszę przeczytać te reportaże!!!!

    OdpowiedzUsuń