piątek, 7 listopada 2014

Alice Munro - Uciekinierka [recenzja]

Munro jak nikt inny potrafi zaczarować  opowieścią. Nie ważne, że historia toczy się niespiesznie, bohaterki wyglądają na zwykłe, doświadczone przez życie kobiety, a ich otoczenie jest tak powszednie i przeciętne, że aż idealne do opisania w książce.
Munro po raz kolejny pokazuje, że jest mistrzynią opowiadania, które według mnie należy do najtrudniejszych literackich form. 
W wolnej, ale niezmiernie hipnotyzującej atmosferze wprowadza nas autorka do świata swoich bohaterek. Pierwsza z nich, Carla decyduje się uciec od pogardzającego nią męża, Juliet musi zmierzyć się z mieszczańskim kołtuństwem i grą pozorów, jaka czeka na nią w rodzinnym domu. Zagubiona Grace ulega wpływowi swego przyszłego szwagra, nie zdając sobie sprawy, jak daleko posunięte będą skutki jej słabości.
Kolejna z doświadczonych przez życie kobiet to Lauren, nastolatka targana wątpliwościami co do swego pochodzenia. Inna z bohaterek, Robin ulega romantycznemu spojrzeniu na świat, zakochuje się w czarnogórskim imigrancie, jednak wymarzony happy end nie dojdzie do skutku, bo okrutny los zadrwił z kochanków. Ostatnia z bohaterek, Nancy próbuje odzyskać dawne przyjaźnie, szczególnie zależy jej na dawnej znajomej, Tessie.
I choć bohaterki Munro nie mają łatwego życia i brak w ich historiach szczęśliwych zakończeń, to jednak mierzą się  z rzeczywistością, mają pewien rodzaj siły, który nie pozwala im na zupełną bezsilność. 
Znamienne (jak zwykle u Munro) jest przenikanie się teraźniejszości z przeszłością, wtrącenia, które od razu definiują daną historię jako tę, która na zawsze zmieniała losy poszczególnych kobiet. Oszczędne, czasem niedopowiedziane, subtelne frazy dają wyraz upodobaniom formalnym autorki, a także stwarzają niepowtarzalną i ujmującą atmosferę książki.
Bohaterki mierzące się z wyzwaniami losu, stające na życiowym zakręcie, mające marzenia, tęsknoty, pasje, to zwykłe kobiety, pewnie niejedna czytelniczka odnalazłaby w tych opowieściach część siebie. Retrospekcje, powolne odkrywanie kart historii każdej z kobiet, a także zdecydowana pointa powinny być dla potencjalnych czytelników najlepszą zachętą do przeczytania Uciekinierki.
To naprawdę finezyjne literackie przeżycie, do zapamiętania na długo.

3 komentarze:

  1. Wprawdzie nie przepadam za opowiadaniami Munro, ale ciekawią mnie historie bohaterek, więc może dam się namówić na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie przeczytam "Uciekinierkę", bo lubię twórczość Munro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię małe formy a Munro mnie intryguje, gdyż jeszcze nic jej nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń