poniedziałek, 2 czerwca 2014

Karin Fossum - Czarne sekundy [recenzja]

Cóż za początek! Napięcie rośnie, pobudza ciekawość czytelnika, przyspiesza rytm serca, daje nadzieję na intrygującą, wciągającą fabułę, po czym wszystko siada, a gdzie tam - leci na łeb na szyję, pozostawiając tylko pytanie: jak to możliwe, że tak dobrze żarło, a zdechło?
Gdy już po kilkudziesięciu stronach odkrywamy kto jest tym złym w książce, a mimo to autorka wciąż (nieudolnie!) próbuje nam mydlić oczy. Zdecydowanie coś tu jest nie tak.
Mimo dobrych początków, wcale ciekawych rozwiązań fabularnych, nagle zabrakło pomysłów na ciąg dalszy, koncept wyraźnie zaczął kuleć, widać tąpnięcie w kreatywności autorki.
Ida Joner, śliczna dziesięciolatka wyrusza swoim nowym rowerem na małą przejażdżkę. Gdy nie wraca po kilkudziesięciu minutach, jej matka, Helga zaczyna się martwić. Z każdą kolejną minutą stres rośnie, wyglądanie przez okno nie przynosi rezultatów, a w głowie zaczynają rodzić coraz koszmarniejsze wizje.
Gdy rodzina powiadamia policję o zaginięciu dziewczynki, w sprawę angażuje się cała lokalna społeczność. Prowadzący dochodzenie policjant, Konrad Sejer, pełen jest powściągliwości i spokoju, ma też pewne podejrzenia co do ciągu dalszego poszukiwań i ich efektów. Czas płynie nieubłaganie, trzeba wykorzystać go jak najpełniej, póki sprawa jest świeża. Nie wszystko jednak jest takie proste. Dziecko zaginęło bez śladu, trudno też znaleźć świadków zdarzenia. Czy jest szansa na odnalezienie Idy? Cała nadzieja w chłodnym profesjonalizmie Sejera.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby książka skończyła się po tych nieszczęsnych kilkudziesięciu stronach. Opisy niepokoju i lęku, strach o dziecko, a także ciekawość tego co będzie finałem powodują, że oczekiwania są duże. Niestety na oczekiwaniach się kończy. Autorka poległa na realizacji pomysłu. Z braku warsztatu, pomysłów, weny?
Historia miała potencjał, jednak nie potrafiła się obronić. Wielka szkoda, bo apetyt był duży, ale poprowadzenie fabuły zdecydowanie go nie zaspokoiło. 

3 komentarze:

  1. Szkoda, że tak dobrze się zapowiadająca książka, okazała się niewypałem. Wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. A dla mnie książka rewelacyjna, szczególnie pod względem psychologicznym, długo będę ją pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie przyciągnęła już sama okładka. Chętnie po nią sięgnę, mimo iż potencjał nie do końca został wykorzystany. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń